piątek, 6 kwietnia 2012

Day 89. - Legs & Back

Długo się zastanawiałem czy warto i czy dam radę zrobić drugi ten sam trening, dwa dni pod rząd. Ale okazało się że zakwasów nie ma, organizm jakby silniejszy, bez problemów wykroki i skłony wykonywane w liczbie powtórzeń takiej jak poprzednio.
Podciągnięcia znowu w górę. 6 podciągnięć podchwytem, 4 szerokim na szerokość barków chwytem, 4 podciągnięcia nachwytem i 7 zmiennym chwytem! W sumie wykonałem dzisiaj 38 podciągnięć - dzisiaj wszystkie robiłem bez podparcia, nie dokładałem kolejnych z podparciem.

Nieźle, okazało się że mięśnie pleców też się wyraźnie poprawiły dzięki P90X. Na te efekty czekałem najdłużej. Dość późno przyszły pierwsze podciągnięcia bez podparcia bo dopiero w 9 tygodniu, ale warto było zaciskać zęby i dawać z siebie jak najwięcej!

Day 88. - Legs & Back

I lecimy z koksem znów z treningiem na nogi i plecy. Nóg nie obciążałem, wykonywałem tyle powtórzeń ile wcześniej, może w wykrokach schodząc tylko nieco niżej i na tym się skupiając.

Podciągnięcia za to w górę - 5 a nawet 7 w drugiej serii podciągnięć podchwytem, DWA podciągnięcia szerokim chwytem - ale szerokim nieco szerzej jak na szerokość barków, szerokim chwytem za skrajne chwyty drążka nie ma co myśleć na razie, 6 podciągnięć przy zmiennych chwytach!

Day 87. - Pauza

Znowu pauza, za często mi się to zdarza.

Day 86. - Yoga

Dzisiaj szybki trening z Yogą po krókim biegu na 5,5km - kiepskie tempo, prawie średnio 7min/km. Szybka yoga bo tylko pierwsza połówka. Ciężko z udami ale trening wykonany poprawnie.

wtorek, 3 kwietnia 2012

Day 85. - Legs & Back

Trochę zmyłki w tytule. Wczoraj powinienem zacząć Recovery week, ale z racji moich końcotygodniowych lenistw, ostatniego wyjazdu niemal tygodniowego, narobiło mi się trochę dziur i ukończenie teraz P90X byłoby oszustwem, bo nie ukończone byłoby 90 dni treningów.

Dlatego też zrobiłem sobie małe podsumowanie. Wyliczyłem ile i jakich treningów jest do czasu ostatniego Recovery i ile zostało wykonanych przeze mnie. Największe braki mam z KenpoX - 5, potem Yoga - 3 i  3 treningi na nogi i plecy.
Dlatego też ułożyłem sobie plan na nadchodzący tydzień, gdzie nadrobię cześć zaległości. W sumie to jest 11 dni, ale skupię się na Kenpo, Legs & Back i gdzieś Yoga. 

Pon. Legs & Back
Wt. Yoga
Śr. Legs & Back
Czw. Kenpo
Pt. Legs & Back
Sob. Yoga
Nd. Kenpo

Wczoraj zacząłem od Nóg i pleców. Na nogi wszystkie ćwiczenia wyrównane z powtórzeniami, ale jeżeli chodzi o plecy, to 3 podciągnięcia bez podparcia to już norma, a czasem zdarzy mi się podciągnąć 4 raz. Jak uda mi się jeszcze choć z 1 raz podciągnąć szerokim chwytem bez podparcia to przeżyję kolejną falę euforii!

Day 84. - Pauza

Zapowiadana przerwa w treningach.

Day 83. - Pauza

Zapowiadana przerwa w treningach.

Day 82. - Pauza

Zapowiadana przerwa w treningach.

Day 81. - Pauza

Zapowiadana przerwa w treningach.

Day 80. - Pauza

Zapowiadana przerwa w treningach.

Day 79. - Back & Biceps

Nie było plyometrii ze względu na mój wyjazd 3 dniowy do Wawy a później bezpośredni powrót do domu co znowu wiązało się z opuszczeniem treningu.
Z tego powodu wolałem przenieść siłowy trening ze środy na wtorek.

Cel podobny jak dnia poprzedniego, co najmniej tak dobrze w każdym ruchu jak za najlepszych czasów.
Założenia zrealizowane, jednak najbardziej cieszą postępy z podciągnięciami. Dochodzę już do samodzielnych 3 podciągnięć!

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Day 78. - Chest, Shoulders & Triceps

W ubiegły tydzień przyszedł czas na ostatni z treningów siłowych na klatkę piersiową i ramiona. Postanowiłem wycisnąć ile się tylko da i postawiłem sobie za cel podniesienie wszystkich powtórzeń co najmniej o jedno a gdzie dam radę to o dwa w stosunku do najlepszych rezultatów ze wszystkich treningów.

Wszystkie ćwiczenia z ciężarem 7,5 kg. Cel został osiągnięty w niektórych ruchach z nawiązką, podnosiłem poprzeczkę o 2-3 repsy, ale zdarzały się tez takie w których tylko dałem radę wyrównać.
Trening udany, wycisk solidny, mięśnie napompowane konkretnie.

Day 77. - Rest

I znów w niedzielę to samo.

Day 76. - Rest

Kolejny weekend leniwy związany z wyjazdem do domu.

Day 75. - Lenistwo - znów

Przyszedł piątek, ciężkie popołudnie w pracy, nerwowy powrót do mieszkania i rezygnacja z treningu ;/. Coraz gorzej, weekend zapowiadał się podobnie.

piątek, 23 marca 2012

Day 74. - Shoulders & Arms

Dziś wczorajszy trening siłowy, odpuszczam yogę, a jutro zrobię legs and back.

Ale przed treningiem wyszedłem pobiegać. Miało być 8km. Po 1km zaczęły mnie boleć piszczele, ale biegnę dalej. W okolicach 2-3km kolka z prawej strony. Biegnę dalej. 6-7km, kolka z lewej strony, a po 7 km już tak czułem mięśnie brzucha jakbym przed chwilą zrobił Ab Ripera. Dobiegłem do 8km i wmówiłem sobie że zamknę kolejny etap i zrobię dzisiaj 10 km. I stało się. Jak zmierzyłem okazało się że w 1 godzinę i 9 minut strzeliłem 10,7km!

Chwila odpoczynku, nawodnienie, izotonik i zabieram się za trening. Kolejne postanowienie - wszystko na 10km. W każdym niemal ćwiczeniu wycisnąłem po 1-2 powtórzenia więcej. Dopiero w drugiej połowie cięzko mi było ocenić czy zrobiłem więcej bo wcześniej nie robiłem ćwiczeń z takim ciężarem.

Dałem sobie w kość zdrowo tego dnia.

Jak zakwasy pozwolą to jutro Legs & Back, a w weekend kenpo i Yoga.

Wraca motywacja do ćwiczeń!

Day 73. - Lenistwo

No i dzień bez treningu. Lenistwo i pijaństwo mnie dopadło.

wtorek, 20 marca 2012

Day 72. - Plyometrics

Dzisiejszy trening zacząłem od 5 km biegu. Pół godzinki później zabrałem się za Plyometrics, które pocisnąłem na granicy swoich możliwości. Z kolanem jest już lepiej, ale jeszcze mnie trochę ogranicza. Jump knee tucks i Rocks star jumps wykonane, może nie na 100% ale na 75.

Mój zapał do treningów nieco osłabł, częściej się zmuszam do ćwiczenia ale cisnę dalej.

Day 71. - Chest and Back, bez Ab Ripera

Wczoraj koleżanka się obroniła jako ostatnia z naszego grona i zaraz po pracy poszliśmy na piwko. Wróciłem i zabrałem się za trening. Dawałem z siebie wszystko ale piwo nie jest najlepszym izotonikiem.

Wieczorem jeszcze wyjście na dalszą imprezę, gdzie z Wojtkiem porównaliśmy swoje osiągnięcia. Wyrzucił mi że przy ćwiczeniach z ciężarami za dużo sobie powrzucałem na gryf.

Sam trening dowalony na maxa. Myślałem momentami że zwrócę, dlatego odpuściłem sobie Ab Ripera. Powtórzenia w górę, ale z podciągnięciami gorzej.

Day 70. - Rest

W niedziele jak poprzednio. W domu bez treningu, ale jutro wracamy do gry.

Day 69. - Rest

Sobota w domu i znowu bez treningu. Ale przynajmniej nie przeleżałem całego dnia.

Day 68. - Rest

W piątek wyszło jak wyszło, trochę lenistwa, trochę dezorganizacji dnia(po powrocie z pracy dostałem telefon że miałem wysłać jeden plik dzisiaj i musiałem się wrócić. Wróciłem do mieszkania po 18 a wracałem tego dnia do domu też. Postanowiłem że odpuszczę trening i dam kolanom się zregenerować.

Day 67. - Yoga X

Narobiło mi się trochę zaległości. Postaram się je dzisiaj nadrobić.

W czwartek po 5km przebieżce, podczas której walczyłem z brakiem sił, nie miałem najmniejszej ochoty katować się jeszcze Yogą. Ale dałem radę i yoga wykonana w całości przez 1,5 godziny. Ciągle małymi kroczkami do przodu, poprawiamy swoją koordynację ruchową i równowagę.

środa, 14 marca 2012

Day 66. - Back and Biceps + Ab Riper X

Słabiutko dzisiaj.

Późno wykonywany trening, dopiero o 21, wcześniej posiłek o 16.30 i wysokie ambicje. Początkowo 2-3 powtórzenia więcej z tym samym co ostatnio ciężarem, ale szybko to osłabło i spadłem z ilościami powtórzeń o te same 2-3 razy.

Podciągnięcia totalnie słabo, tylko 2 razy podczas całego treningu dałem rady bez podpórki się podciągnąć:(.

Na "+" tylko Ab Riper dzisiaj. Mimo przerwy, bez problemu po 25 powtórzeń + Mason Twist x 35, ale bez ciężarów. Dawno już odpuciłem sobie dokładanie ciężarów, ale chyba muszę do tego wrócić. Zauważyłem dzisiaj, że kiedy zaczynałem treningi, to podczas Mason Twistów nie umiałem dobić pięścią do podłogi, a teraz nie sprawia mi to problemu!

Day 65. - Plyometrics

Wczorajszy trening trwał półtora godziny niemal, mimo że powinien zaledwie godzinę. Wszystko przez przeszkadzajki... Ale pełny trening wykonany.

Ból kolana mocno przeszkadzał podczas Jump Knee tucks oraz podczas Star Rocks`ów. Zauważyłem że apogeum przeszywającego bólu pojawia się podczas energicznego podkurczenia kolana i upadku.
Ale czego się nie robi. Zagryza się zęby i lecimy dalej. Prawe kolano wymusiło u mnie pauzę, a lewe które boli mniej staram się tłumić w zarodku, stosuję wszystko co się da, maść, plastry rozgrzewające i masaże i minimalizuje mi to ból.

Dodatkowo wczoraj przebiegnięte 5,8 km w średnim tempie 6,46 min/km. Jak pogoda pozwoli w czwartek to zamykamy plan tygodniowy i dobijamy do 10km na tydzień, bo w kolejnych dniach biegać już nie będę miał kiedy.

poniedziałek, 12 marca 2012

Day 64. - Chest, Shoulders & Triceps

Dzisiejszy trening zacząłem z nastawieniem że muszę zafundować sobie tygodniową przerwę, ze względu na wyjazd służbowy do Berlina. Postanowiłem wykonać trening dzisiaj, a za tydzień zacząć od poniedziałku pełny tydzień.

Jednak podczas treningu trochę myślałem i postanowiłem się nieco zbuntować i zrezygnować z wyjazdu, bo wkopano mnie w niego na kilkanaście godzin przed odjazdem, gdzie nic nie było zorganizowane, a decyzja ta mogła zostać podjęta kilka dni wcześniej.

Trening pocisnąłem do końca, starając się dać do pieca jak najwięcej z większymi ciężarami jak poprzednio. Nie udało mi się wyrównać poprzednich ilości powtórzeń, ale byłem blisko. W ostatnich ćwiczeniach musiałem jednak odpuścić i zejść z ciężarem do 7,5kg.

Zrezygnowałem dzisiaj z Ab Ripera, nerwy zjadły mi trochę energii i nie byłem w nastroju do katowania brzucha jeszcze.

niedziela, 11 marca 2012

Day 63. - Kenpo X

Dzisiaj ładna pogoda we Wrocławiu, więc z Wojtkiem umówiliśmy się na bieganie.

Mieliśmy przyłożyć do pieca i przebiec 10km, ale wczorajsza alkoholizacja tak negatywnie wpłynęła na organizm że rano zakładałem maksymalnie 5 km możliwości do przebiegnięcia.

Wystartowaliśmy i przebiegliśmy jedno kółko 5 km i ciągnąc go dalej dobiliśmy do 7,5 km. Chciałem jeszcze go namówić do dalszego biegu i znęcenia się nad tymi 10km zakładanymi wcześniej ale spasował i na ostatnim 500m sprincie się zakończyło.

Ok. 50 minut biegu i do tego za 3 godzinki Kenpo, którego też nie odpuszczałem. Dzisiejszy dzień był owocny w spalone kalorie:)

Day 62 - Legs & Back + Ab Riper X

No i deszczowa pogoda nie pozwoliła na bieganie i wykonanie zakładanego planu.

Po dokładnym rozmasowaniu kolana, tak aby jak najmniej je obciążyć i żeby się nie mściło, przystąpiłem do pominiętego wczoraj treningu.

Największy sukces i zadowolenie przyniosły podciągnięcia. W sumie podczas całego treningu podciągnąłem się aż 17 razy bez podparcia! Maksymalnie po 3 razy wąskim chwytem - każdym, a w ostatnim switch grip pull-ups, było to aż 6 razy!

Jestem z siebie dumny i tak jak pisze Wojtek ciśniemy ostatniąfazę na maksa!

Day 61. - Rest

Dzisiaj znów mi brakło czasu w ciagu dnia. Ale dzień nie był taki leniwy. Po pracy, skoczyłem na zakupy i do mieszkania wpadłem dopiero po 17. Założyłem buty i poszedłem pobiegać. Po 2,5 km straciłem kompana więc postanowiłem zrobić sobie jeszcze jedno duże kółko sam.

W sumie wyszło że przebiegłem 8km i wróciłem do mieszkania o 19, a wcześniej nie jadłem jeszcze obiadu. Stanąłem przed wyborem czy jeść obiad o 22 i brać się za trening, czy zrobić obiad, po nim przerwa i wtedy trening a to wychodziło i tak o 22;/.

Postanowiłem więc odpuścić trening całkowicie i nadrobić go kolejnego dnia, tym bardziej że uda dość mocno dawały się we znaki po takim dystansie.

W sobotę chciałem przebiec jeszcze 5 km i w niedziele rzucać się na magiczne 10km. A jak wyszło to później.

czwartek, 8 marca 2012

Day 60. - Yoga

Yoga jak to yoga. Dzisiaj zrobione całe 1,5 godziny. Bez oszukaństwa. Ciągle mam problemy z ostatnimi ćwiczeniami, z utrzymaniem przez cały czas napięcia nogi podczas Right Angle pose, extended right angle pose. Jest to zdecydowanie za długo jak na możliwości mięśni moich ud. Ciągle też walczę podczas półksiężyca i obróconego półksiężyca o równowagę i utrzymywanie przez cały czas wyprostowanej nogi.

Day 59. - Shoulders and Arms + Ab Riper X

Wczorajszy trening postanowiłem pocisnąć ostro.

Na start zarzuciłem sobie 10kg i jazda.
Powtórzeń nie było tyle co ostatnio - spadłem w każdym ćwiczeniu, w niektórych z 13 na 10, z 15 na 13, ale były też spadki z 20 na 14, czy z 15 na 8 ;/. Ale konsekwentnie z większym ciężarem o 2,5kg na rękę w stosunku do ostatniego treningu na ramiona i barki.

Wytrzymałem z tym ciężarem przez dwie partie ćwiczeń do 3 przerwy i jeszcze 2 ćwiczenia. Potem zrezygnowałem i postanowiłem dać sobie większego powera z mniejszym ciężarem, wracając do 7,5 kg.

Tutaj było już lepiej z powtórzeniami, co najmniej wyrównanie a nawet i więcej do pieca. Dało to radę, choć trafiły się takie zakały jak lying-down triceps extensions, gdzie powtórzenia spadły ale nieznacznie.

Ab Riper spokojnie już po 25 powtórzeń, wracamy do formy.

środa, 7 marca 2012

Day 58. - Plyo X

Dzisiaj na rozgrzewkę po pracy przebieżka z Wojtkiem na dystansie 6km, żeby napędzić się na trening nieco.

I rzeczywiście, albo to zasługa nowych butów, albo tak szybka reakcja organizmu na biegi. Plyometrics wykonane bez większego problemu, choć po kilka sekund z niektórych ćwiczeń musiałem zrezygnować.

Znowu wraca ból w kolanie, tym razem w lewym. Już zaczynam masować i smarować różnymi maściami rozgrzewającymi. Mam nadzieję że stłumię ból w zarodku.

poniedziałek, 5 marca 2012

Day 57. - Chest & Back, Ab Riper X

Dzisiaj trochę dobrych wiadomości.

Wracamy do treningu znów po 3-dniowej przerwie, więc nastawienie kiepskie i zapał do treningu marny. Ale startujemy i do pierwszej przerwy, 4 pompki więcej, 2 military push-ups więcej i co mnie najbardziej ucieszyło - 3 PODCIĄGNIĘCIA podchwytem bez podparcia!!! i potem jeszcze 7 z krzesełkiem, więc wychodzi że o te 3 bez podparcia więcej jak ostatnio.
Napędzony osiągnięciem, lecimy dalej, 5 szerokich pompek więcej - myślę co jest? Taka forma? Nażarłem się czegoś czy jak?, podciągnięcia nachwytem i znów 2 bez podparcia! Niestety na tym się skończyło moje dzisiejsze kozakowanie z podciągnięciami, ale jak na dzisiejszy dzień 5 podciągnięć samodzielnych zrobiło na mnie wrażenie. Lecimy dalej i znów 2 powtórzenia więcej przy pompkach w opadzie i większy ciężar w pozostałych ćwiczeniach na tym samym poziomie powtórzeń.
Kolejna przerwa i wyrównujemy liczbę diamond push-ups z ostatniego treningu I fazy. Później było już gorzej. Liczba powtórzeń z ciężarami spadła o 2-5 ale ciągle z większym o 2,5kg ciężarem. Pompki generalnie w górę. Podciągnięcia spadły o 2 powtórzenia.

Podczas treningu zauważyłem także że rękawek przy koszulce stał się przyciasnawy. Jak mi ramiona spuchły to niemal wypełniał rekaw! Kolejny powód do dumy dzisiaj.

A teraz pora na zdjęcia etapowe i wyciągnięcie wniosków. Pierwsze co się rzuca to, znów się opaliłem! Mimo że zdjęcia robione z tą samą ekspozycją, ciągle mam ciemniejszą skórę. Aż boję się pomyśleć co będzie za miesiąc.

Z porównań figury widzę że nieco zapadł mi się brzuch do środka, co widać na bocznym ujęciu. Na rzucie z przodu i z tyłu z kolei widać że nieco mi się wyrównała talia oraz sutki opadły. Także brzuch mi trochę się zwęził. No i barki nieco masywniejsze ale nie ma czym się zachwycać, raczej trzeba się na tym skupić żeby to zobaczyć.

Czas wyciskać z 3 fazy ile się da. Do pieca dorzucamy jeszcze bieganie. Chciałbym tygodniowo przebiegać 10-15km. Zobaczymy jak to wyjdzie. Plan ambitny.
Bring It!

Edit.

Zapomniałem jeszcze napisać, że Ab Riper był dzisiaj bardzo oporny, z trudem dotrwałem do końca, ale dotrwałem.

Day 56. - Rest

Niedziela znowu leniwa. Trochę mam wyrzuty że drugą fazę zaniedbałem przez te weekendy. Zwłaszcza dwa ostatnie. Nawet wczoraj nie zrobiłem zdjęć, ale za to podsumujemy wszystko w następnym poście.

Phase II za nami! Jeszcze 30 dni!

Day 55. - Rest

Sobota w domu, jak zwykle bez treningu.

Day 54. - Rest

No i przyszedł weekend i zabiegany piątek związany z powrotem do domu autobusem. Treningu nie udało mi się zrobić, tak jak przypuszczałem.

piątek, 2 marca 2012

Day 53. - Core Synergistics

Dzisiaj zmiana wywołana powrotem do domu dzisiejszym z wykorzystaniem komunikacji publicznej, przez co musiałem się dostosować i nie mogłem zrobi treningu normalnie.
Namówiłem swoją dziewczynę do spróbowania ze mną tego hardcorowego treningu. Jej słowa po skończeniu mówiły same za siebie, że mnie nie doceniała wcześniej przyglądając się  boku. Powtórzenia co najmniej wyrównane ale w wielu również udało się przebić ilość powtórzeń.

Day 52. - Kenpo X

Dzisiaj zaczniemy od innej informacji.
Wczoraj przyszła paczka z zamówionymi butami do biegania.

Dzisiaj pierwsza trasa z Wojtkiem, bo bardzo chciał mnie sprawdzić i pokazać mi tempo żeby się nie zamęczyć. Był zdziwiony bardziej ode mnie że mimo zastrzegania prawa do zasapania i zamęczenia przebiegliśmy niespełna 4 km bez przerwy po przeszło półrocznej przerwie w bieganiu.

Po takim półgodzinnym minimaratonie przyszedł trening na Kenpo. Kenpo jak Kenpo - pot wyciśnięty, choć trening nudny to leci dość szybko.

czwartek, 1 marca 2012

Day 51. - Core Synrgistics

No mój ulubiony tening. Ten najbardziej hardcorowy z całego programu. Tak się upociłem że przedramiona miałem mokre od nadgarstków po same łokcie.

Znów jedziemy z powtórzeniami było różnie raz w górę raz w dół. Ale raczej w tą lepszą stronę. No i świerszcz (chaturanga) już mi nie straszna! Mam na to patent i schodzę nisko że z zadarta głowa do góry lekko dotykam brodą ziemi!

Day 50. - Yoga

Z Yogą problemów nie ma, ale z racji dwudniowej przerwy ciężko wrócić do tak długich treningów. Z tego też względu wykonałem tylko 1 cześć treningu. Odpuszczone znów ćwiczenia balansujące - trochę z braku zapału, a trochę z braku chęci marnowania czasu na ćwiczenia które co najwyżej zaangażują mięśnie brzucha.
Jeżeli chodzi o same asany - to jest dużo lepiej, zgodnie z trendem opisanym w poprzedni czwartek. Walczymy już tylko podczas 3 wojownika i półksiężycy, natomiast przy pozostałych asanach staram się obniżać uda jak najbardziej do ziemi.

Day 49. - Rest

I znów niedziela w domu i znów trening poszedł w niepamięć. Późny powrót do Wrocławia i tam też nie mogłem tego nadrobić...

Day 48. - Rest

Dzisiaj z racji powrotu do domu i natłoku zajęć tam, trening odpuszczony. Tak wychodzi się na weekendowych powrotach do domu. Za tydzień niestety to samo mnie czeka.

Day 47. - Legs & Back

Narobiło się nieco zaległości na blogu - postaram się je nadrobić, może nie od razu ale jutro powinno wyjść na bieżąco.
I przyszedł czas na ostatni trening siłowy z drugiej fazy. Wracamy do formy sprzed kontuzji. W powtórzeniach przebijamy trening sprzed 3 tygodni. W każdym niemal ćwiczeniu podnosimy liczbę powtórzeń. Tylko z ostatnimi podciągnięciami jest gorzej.

czwartek, 23 lutego 2012

Day 46. - Yoga + porównanie z pierwszym treningiem

Dzisiejsza Yoga była super.
W każdym przejściu do Asany pompka, podczas Triangle pose i reverse triangle pose - cała dłoń na podłodze! To samo podczas Warrior three i half moon. Nogi wyprostowane podczas ostatnich asan, jeszcze nie utrzymuje pozycji przez cały czas ale walczę! Do tego podczas rozciągania nie ma problemów żeby złapać stopę całą dłonią!

Z tego powodu też przejrzałem poprzednie posty i podsumowując:
Nie jestem już takim pokurczem jak wcześniej:
"...Najbardziej jednak bolało uświadamianie sobie za każdym razem że nie umiem utrzymać wyprostowanej nogi przez pewien czas...", "...Mięśnie pod kolanem chciały mi się oderwać od kości ale wytrzymały..." - Dzień 5.
Większa stabilizacja na jednej nodze i w najdziwniejszych pozycjach: "...Znów się umęczyłem walcząc ze sobą, dodatkowo się mocno irytując że się chwieję i nie mogę utrzymać równowagi podczas półksiężyca..." - Dzień 11. "...znów mocne poirytowanie kolebaniem na boki podczas ćwiczeń balansujących, ..." - Dzień 22.
Stabilizacja na dłoniach też dużo większa - "...Drugim małym sukcesem było boczne podparcie na jednej ręce - udało się to zarówno na prawej i na lewej, ale trzepało mną mocno na boki - ręka w łokciu siadała. A na lewej ręce - gdzie mój nadgarstek nie domaga to w ogóle miałem wrażenie że zaraz się połamie jak zapałka..." - Dzień 18.

Fajnie !

Day 45. - Back and Biceps - Półmetek!

No i mamy pół dystansu za sobą.

Z tej okazji zafundowałem sobie po dwa powtórzenia do każdego ćwiczenia więcej :). A co!
Mimo przerwy tutaj nie czuję potrzeby odbudowania formy jak podczas wcześniejszych treningów.

W ten sposób mamy tydzień po przerwie za sobą i z pełną energią podchodzimy do drugiej połowy planu treningowego.

Bring It!!

Day 44. - Plyometrics

Wtorkowy trening dał radę.
Kiedy czułem odpływ sił po prostu zwalniałem i starałem się ćwiczyć dalej ale wolniej. Zamiast skakać podczas Mary Katherines Lunge kiedy się zmęczyłem po prostu przekładałem nogi spokojniej. To chyba jest sposób dla mnie na ten trening.

Oczywiście trening nie zrobiony na odpierdol, tak tego nie należy rozumieć, tylko na miarę moich możliwości. Jakbym miał się opierdalać i siebie oszukiwać to wolałbym tą godzinę spędzić w przyjemniejszy sposób.

poniedziałek, 20 lutego 2012

Day 43. - Chest, Shoulders & Triceps, Ab Riper X

Już prawie półmetek.
Dzisiaj mimo dwutygodniowej przerwy dowalone do pieca mocno. Każde z ćwiczeń w ilości powtórzeń wyrównane, a co najmniej połowa przebita i to nawet o 3-4 powtórzenia! Nie ma opierdzielania się...
Jutro znienawidzone Plyometrics, muszę obrać dobrą strategię i przemyśleć trening jutrzejszy, żeby nie nadwyrężyć kolana i żeby się znów nie zasapać tak mocno.
Wracam też do diety, w weekend zakupy zrobione, kupione kilka rarytasów, m.in. kabanosy z łososia tak zachwalane przez Wojtka - ale udało mi się i chyba przez pomyłkę kasjerki za 200g zapłaciłem 3,50 PLN :). czas przerzucić się też na kaszę zamiast ryżu.

Day 42. - Stretching

Dzisiaj miał być basen, ale z racji weekendowego lenistwa, wstałem późno i plan na dzień mocno by mi się zaburzył i nie wyrobiłbym się ze wszystkim, więc zostało tylko rozciąganie. Tutaj też czuć pościągane nieco bardziej mięśnie, ale wracamy do formy.

Day 41. - Kenpo X & Ab RiperX

Sobotni trening przeszedł bez większych problemów, aż do czasu Ab Ripera.
Tygodniowa przerwa dała się we znaki i musiałem się nieźle namęczyć żeby wykończyć go z wszystkimi powtórzeniami.
Ale nadrabiamy, kolano boli coraz mniej i lecimy.

sobota, 18 lutego 2012

Day 40. - Legs & Back

Wczoraj z racji braku czasu, przesunąłem sobie Ab Ripera na dzisiejszy trening Kenpo X. Wczoraj wielki test dla mojego kolana - bolało przy wykrokach, ale nie odpuszczałem i leciałem ostro z treningiem - chciałem zrobić co najmniej ten sam pułap co ostatnim razem - dwa tygodnie temu. Z podciągnięciami już bardziej odczuwam mięśnie na plecach - starałem się wczoraj podciągać bardziej dynamicznie - szarpiąc za drążek - to dawało radę w angażowanie placów a nie barków. Zobaczymy w poniedziałek czy to reguła.

Czas też wrócić do diety - ostatnio się opuściłem, z racji tygodniowego lenistwa, tłustego czwartku i takich tam, takich takich. Ale muszę znowu większy nacisk kłaść na to co jem i w jakich ilościach.

czwartek, 16 lutego 2012

Day 39. - Yoga - wznowienie

Minął tydzień, przez ten czas w piątek wieczorem kolano już przechodziło ale w weekendowy bal poprawiłem mocno i czułem przez cały początek tygodnia. Dopiero wczoraj zaczęło przechodzić i mogłem już śmiało biegać po schodach, ale mimo wszystko jeszcze je czułem. Dzisiaj znów progres. Nie ma cudów, ale mogłem już przystąpić do treningu.

Wracamy do Yogi, na której przerwałem w ubiegłym tygodniu. Wykonałem pierwszą część samej Yogi, bez większych problemów, ale mimo wszystko starałem się nie doskakiwać do rąk tylko dostawiać nogi. Podczas przechodzenia z psa z głową w dół do Runners pose, również nie szalałem z prawą nogą i dostawiałem ją małymi kroczkami.
Nie chcę żeby w nocy ból nawrócił i jutro znów chcę wykonać kolejny trening, a tu już będzie ciężko, bo w przysiadach kolana dostaną nieźle. Z tego też powodu odpuściłem część balansową dzisiejszego treningu. Żaba, czy skręty bioder mogłyby być bardzo szkodliwe w skutkach.

Bez szaleństwa, zapobiegawczo wracamy do codziennych treningów!

piątek, 10 lutego 2012

Day 39. - Yoga - pauza.

Jakieś fatum wisi nad grupą. Najpierw Wojtek się przeziębił i wstrzymał trening a wczoraj ja odczuwałem pewien ból w kolanie, więc zapobiegawczo postanowiłem nie nadwyrężać kolana podczas Jogi. W związku z tym pauza, liczyłem że jednodniowa, ale w nocy kolano nie dawało spać i rano osiągało apogeum zwłaszcza podczas schodzenia ze schodów. Na chwilę obecną jest już lepiej, ale dwa dni jestem w plecy póki co. Zobaczymy czy jutro będzie dobrze, trening sobie wstrzymam jeszcze bo wieczorem idę na Bal i mam zamiar trochę potańczyć i zobaczymy co będzie z tego w niedziele. Wówczas wracamy do gry i restartujemy trening od pominietej Jogi.

Day 38. - Back & Biceps

Czas na opis środowego treningu. Trening bicepsów wykonany dla wszystkich ćwiczeń z ciężarem już 10kg. Powtórzeń mniej lub tyle samo ale postęp czuć. Jeżeli chodzi o plecy to dalej staram się skupiać angażując jak najmniej mięśni rąk i jak najmocniej angażując plecy, co bardzo odczułem podczas podciągnięć szerokim rozstawem barków.

wtorek, 7 lutego 2012

Day 37. - Plyo X

Okazuje się że chyba z moją wydolnością płuc jest tak źle i nie mam co się doszukiwać gdzie indziej źródła słabej formy podczas tego treningu. Przeglądałem wcześniejsze posty z tego treningu i nigdy nie było tak kolorowo.
Dzisiaj znowu ziewanie, ogromny ból mięśni ud, ale progres musi być. Cały trening wykonany bez przerwania filmu. Oceniam się na 85%.

Wczoraj skończyło się znów na pijaństwie, dodatkowo brak kolacji i głód po treningowy sprowokował do jedzenia pizzy u kumpeli. Na szczęście nie była tłusta, bo pieczona w piekarniku według samodzielnego wykonania.

Day 36. - Chest, Shoulders & Triceps + Ab Riper

Wczoraj kolejny trening z serii Combo - trening na 4 partie mięśni jednego dnia. Dawania sobie wycisku ciąg dalszy - ciężar na gryfach poszedł w górę przy jednoczesnym zachowaniu tej samej liczby powtórzeń, zaledwie w dwóch ruchach spadła liczba powtórzeń ale tylko nieznacznie.
Ab Riper, znów do przodu, leg grabs na dwa chwyty i Mason twists z ciężarem 5kg.

poniedziałek, 6 lutego 2012

Day 35. - Kenpo X

W niedziele pominięte sobotniego dnia Kenpo. Nie wiem co było nie tak, czy miałem zbyt dużo energii czy co? Barki mnie bolały od wymachów, ale tętno zbytnio nie chciało podskakiwać. Trening wykonany bez większej spiny. Od początku do końca.

Day 33. - Legs And Back

Czas napisać zaległe posty. W piątek trening nóg i pleców. Starałem się aktywizować możliwie najbardziej mięśnie pleców podczas podciągania. Jakoś poszło, jak to trening.
Podczas Ab Ripera, ostatnie z ćwiczeń wykonałem tym razem bez obciążenia, natomiast leg climb wykonywałem już tylko z jednym chwytem nogi.

Day 34. - Rest

Przyszła sobota - wyjazd do domu i jak to w domu, nic nie da się zrobić. Więc odpuściłem sobie trening, z racji braku czasu na jego wykonanie i zamieniłem niedzielny odpoczynek z sobotnim Kenpo.

czwartek, 2 lutego 2012

Day 32. - Back & Biceps

No i mamy kolejnego zarażonego dobrą formą. Kolejny znajomy kupuje hantle i drążek i startuje z programem. Jednak obserwacje społeczne, teoria sieci i zakorzeniania zachowań działa. Zobaczymy jak pójdzie i życzę wytrwałości.

Teraz trochę o treningu. Dzisiaj szarpnąłem się na trening z ciężarkami 10kg. Poszło nie najgorzej, prawie pierwsze pół treningu wykonałem z tym obciążeniem, jednak na ostatnie 3 ćwiczenia odpuściłem i założyłem z porotem 7,5kg. A to z powodu widocznego spadku siły i wykonywania zaledwie 8 powtórzeń ostatnich ćwiczeń z ciężarem 10kg. Reszta poszła już nie najgorzej, ale ze spadkiem powtórzeń w stosunku do niektórych ćwiczeń które wcześniej były wykonywane.

Dochodzę jednak do wniosku że nie umiem ćwiczyć pleców. Muszę trochę na ten temat poczytać, podpatrzeć dobrze filmiki i zasięgnąć opinii koksa - Wojtka. Nie czuję zmęczenia mięśni pleców - bardziej podczas podciągania czuję obciążenie bicepsów. Muszę to zmienić, bo efekty w postaci poprawy siły do podciągania nie przychodzą!

środa, 1 lutego 2012

Day 31. - Yoga + Ab Riper X

Dzisiaj z braku ochoty na ćwiczenie bicepsów i pleców, postanowiłem zamienić ćwiczenia z Yogą. Natomiast z racji środy w Yodze pominąłem 4 ćwiczenia na brzuch i po treningu zaserwowałem sobie Ab Ripera.
Dzięki temu miałem ponad 1,5 h ćwiczeń.
Trochę o postępach. Znów musiałem tolerować słabości prawej nogi. Dużo większe obciążenia, szybciej męczące się prawe udo, dawało w kość i wielokrotnie muszę jeszcze prostować prawą nogę, żeby rozluźniać mięśnie. Za to dzisiaj wykonałem pompki po każdym psie z głową w górę, w przejściu do psa z głową w dół.

W Ab Riperze utrzymujemy obciążenie podczas Mason Twistów, a Leg grab wykonałem już z tylko jednym chwytem pod kolanem.

Bring It, I will deal with it!

Day 30. - Plyometrics - 1/3 za nami

Dzisiaj miałem straszliwy dzień, znów dopadło mnie osłabienie podczas treningu.
Może to dlatego że miałem za dużą temperaturę w pokoju, było za sucho i nie miałem tlenu, co było widać ewidentnie, bo przez cały trening ziewałem.
W połowie treningu musiałem zrobić sobie przerwę, byłem tak wycieńczony że myślałem że zwrócę zawartość żołądka. Nigdy nie ćwiczę bezpośrednio po posiłku, żeby tego uniknąć. Nie wiem skąd wczoraj mi się to wzięło.
Mimo problemów - trening zrobiony. Plecy i głowa potem zlana, więc nie popuszczałem.

Day 29. - Chest, Biceps, Triceps

Dzisiejszy trening był hardcore`owy. Pompki dawały radę, ale nie byłem w stanie wykonać poprawnie pompki na jednej ręce już byłem tak wypompowany. Udawało mi się natomiast przyklaskiwać w Plyo Push-ups.

Wiele się na wachlowałem hantlami i zmianami ciężarów. Jedne z ćwiczeń z ciężarami 7,5kg, inne z 5kg, a krążenia ramion z samymi gryfami - 2,5kg.

Zgodnie z zapowiedzią do Ab Ripera dołożyłem ciężarek podczas ostatniego ćwiczenia - Mason Twists. Założyłem dwa krążki 1,25 z jednej tylko strony gryfu i przekładałem ciężarek z jednej strony na drugą.
Można poczuć nowe mięśnie i naprawdę mocno zaangażować mięśnie boczne brzucha do dźwigania ciężaru z podłogi żeby przełożyć go na drugą stronę.

niedziela, 29 stycznia 2012

Day 28. - Yoga, pierwsza faza za nami

Dzisiaj trening z Yogą. Dla nóg było ciężko, ale poszło. Widoczne postępy w rozciągnięciach, mogę już swobodnie podpierać się poddgiętymi palcami o podłogę. Do tego utrzymałem dźwig przez jakieś całe 2 sekundy! 
Natomiast w drugiej kwestii tak optymistycnzie nie jest. Zrobiłem sobie zdjęcia i porównałem. Szału nie ma... Zmiany widoczne głównie na nogach, są zdecydowanie szczuplejsze. No może trochę widać że spadł brzuch na zdjęciu bocznym, ale to też mogło być efektem różnicy w fazie wdechu podczas robienia zdjęcia. Nie będziemy otwierać szampana jeszcze. Trochę się zasmuciłem, spodziewając się niewiadomo jakich efektów, a tu szału nie ma. Pocieszenie znalazłem w blogu Wojtka, gdzie też spektakularnych efektów nie zaobserwował.

Zapomniałem napisać że najwidoczniejsza zmiana to taka że się opaliłem :P ;O. Mimo że na Solarium nie chodzę, może to słońce na stoku 2 tygodnie temu mi tak pomogło? Kto wie.
No i przede wszystkim odkąd ćwiczę czuję się dużo lepiej i chętnie wykonuję kolejne ćwiczenia. Najszybciej rośnie mi samoocena że daję radę!

Day 27. - Zmiana - rest

Z racji wczorajszego kaca poimprezowego, lepszym rozwiązaniem dla mnie zamiast Yogi okazała się odbudowa  minerałów w organiźmie. Trzymanie głowy skierowanej w dół mogło by się skończyć źle dla treści żołądkowych przyswajanych i tak z problemami. Yoga będzie dzisiaj.

sobota, 28 stycznia 2012

Day 26. - Core Synergistics

Jest nieźle. Dałem sobie taki wycisk wczoraj że mi się słabo zrobiło i głowa mnie zaczęła boleć w pewnym momencie. Więcej powtórzeń, więcej wykonanych poprawnie ćwiczeń w tym Chaturanga run i Chaturanga Iso! Byłem z siebie dumny, ale wieczorem na imprezie się ten trening zemścił i o północy zmywałem się do domu, gdzie po drodze przysnąłem w tramwaju.
Głód też męczył i znowu dieta poszła w p***. Alkohol, burgery w macu w drodze powrotnej - jednym slowem nie najlepiej.

czwartek, 26 stycznia 2012

Day 25. - Stretching

Dziś był bardzo dobry dzień.
Rozciąganie przynosi mi chyba najbardziej zauważalne efekty.
Wcześniej chwaliłem się że potrafię złapać palce u stóp w siadzie. Dzisiaj kolejny progres, zauważalny!
Wykonałem ćwiczenie tak samo jak gumowa Shauna z video - Back Hero - tak, tak to to poniżej zamieszczone - udało mi się położyć plecy na podłodze. Co prawda nie wytrzymałem w ten sposób całego czasu, ale swobodnie połowę czasu.
Druga sprawa to dieta. W sumie 4 posiłki, ostatni o 19 i poniżej planowanych 1200kcal. Jak na mało wycieńczający trening to i tak za dużo, ale już wracam do pilnowania się z tym co trafia do żołądka.
25 dni za sobą - Bring It!

środa, 25 stycznia 2012

Day 24. - Kenpo X

Dzisiaj znów Kenpo - w weekend mocno mnie wymęczyło i wypociło, natomiast dzisiaj bardzo się starałem osiągnąć podobny efekt, ale mi nie wychodziło, przez co jestem nieco zawiedziony.

Dieta w tym tygodniu też mi nie wychodzi. Po tłustym weekendzie imprezowym, w poniedziałek dzień zaczął się od hot-doga na stacji i kawy. Później było już lepiej, na obiad rybka i kolacja też w biegu - bułka z kabanosami i jogurt pitny. Wczoraj grubo - ponad 1700 Kcal ale razem już z piwkami. Natomiast dzisiaj pobiłem wszelkie rekordy. Na samą kolację zżarłem 1000 kcal. Na szczęście nie w postaci fast-fooda ani chipsów, tylko przyswoiłem prawie 80g białka podczas tego posiłku prawie tyle samo tłuszczu - 65g i tylko 18g węgli. Kawał pieczonego udźca wieprzowego na kolacje nie jest najlepszym wyjściem - jeszcze w takiej porcji. Żeby nie było całkiem rekordowo odpuściłem sobie piwo i wypiłem lampkę wina do tego. Muszę się ogarnąć i wrócić do poziomu 1200 kcal.

Day 23. - Core Synergistics

No i przyszła pora na nowy program ćwiczeń. Bardzo ciekawe, rzeczywiście angażujące wszystkie możliwe mięśnie.
Najgorsze okazały się Bananki i Supermanki. Wszystko raczej przez to że nie mam tyle miejsca w mieszkaniu żeby się turlać na boki wyciągnięty i musiałem martwić się o to czy zdołam się jeszcze przewrócić czy już oprę się o wersalkę.
A wieczorem, na kolacje trochę białka w formie surowego mięsa, żółtka jajka oraz kaloryczne dwa piwka.

poniedziałek, 23 stycznia 2012

Day 22. - Yoga

Dzisiaj zaczynamy Recovery week - odpuszczamy treningi siłowe i zaczynamy Yoga.
Dzisiaj trening wykonany cały, znów mocne poirytowanie kolebaniem na boki podczas ćwiczeń balansujących,
Kiedy leżałem na plecach i zacząłem się bujać na boki jak mnie pociągnęło na prawą stronę to nie mogłem się odbić.

Największą ciekawość przynosi mi jutrzejszy trening, zaczynamy coś nowego!

Znalazłem dzisiaj z rana fajny film:
Według komentarzy jest najlepszym motywatorem do rozpoczęcia treningu :)

Day 21. - Rest

Ciężkiego weekendu ciąg dalszy. Z racji wyjazdu do Poznania, odpuściłem rozciąganie i pozwoliłem sobie na odpoczynek. Ale od jutra jedziemy ostro z koksem.

niedziela, 22 stycznia 2012

Day 20. - Kenpo X

No i przyszedł czas na pominięty trening z zeszłego tygodnia. Nie miałem problemu już z synchronizacją ruchów, nie plątały mi się ręce i nie machałem na oślep jak za pierwszym razem.
Dieta jak na każdej imprezie poszła w odstawkę, jadłem wszystko, ale ciasto ograniczałem.
Wczoraj po południu z okazji wizyty rodziny, dnia babci i dziadka, a później z okazji kolejnego wyjazdu pominięcie treningu wisiało w powietrzu.
Ale na szczęście znalazłem godzinkę aby wykonać trening Kenpo, ale nie starczyło go już na Ab Ripera, w związku z czym mam przerwę w ćwiczeniach na sześciopak.
20 Dni za mną - teraz ciężki czas dla noworocznych postanowień jak mówią wszyscy - najwięcej z nich pada właśnie po 20-25 dniach. Dobrze że czas na zmianę programu, ciekawości kolejnych treningów pomoże wytrwać.

Day 19. - Legs And Back

Zgodnie z zapowiedzią, piątkowy trening, z racji braku czasu, ograniczyłem Ab Riperem.
Wykonałem tylko ćwiczenia na nogi i plecy, wszystkie już z ciężarem 7,5 kg. Widać wyraźnie postępy w przyroście siły - choćby poprzez siady przy ścianie, które wykonywałem już w pełni równo z filmem, nie skracając czasu.

czwartek, 19 stycznia 2012

Day 18. - Yoga X

Z racji braku czasu - dzisiaj postanowiłem skrócić nieco czas ćwiczeń i wykonałem tylko pierwszą częśc Yogi odpuszczając sobie balance.
Z małych sukcesów - udały mi się ostatnie ćwiczenia - te równowagowe na jednej nodze :) - Normalnie mega byłem z siebie zadowolony, stojąc na jednej nodze, drugą ręką podpierając się o podłogę i walcząc z wyprostowaniem nogi na której stałem, a w zasadzie się trząsłem.
Drugim małym sukcesem było boczne podparcie na jednej ręce - udało się to zarówno na prawej i na lewej, ale trzepało mną mocno na boki - ręka w łokciu siadała. A na lewej ręce - gdzie mój nadgarstek nie domaga to w ogóle miałem wrażenie że zaraz się połamie jak zapałka.
Jutro chyba znów odpuszczę AbRipera - mam zwariowany dzień. Mam nadzieję że uda mi się spokojnie wykonać plan na nogi i plecy.

Day 17. - Arms & Shoulders + Ab Riper X

Póki co mam dobry tydzień.
Mimo zapowiadającego się ciężkiego po południa przez męczący katar, podczas wczorajszego treningu wykonałem wszystkie ćwiczenia z ciężarem 7,5, tylko w kilku ćwiczeniach spadając z liczbą powtórzeń. Po za tym wszystko na +!
Mimo mojej diety, gdzie w ciągu dnia jem około 1200 kcal mam sporo energii do ćwiczeń.
Ab Riper X również poszedł bez problemu. Od poniedziałku dołożyłem sobie jeszcze jedno ćwiczenie na koniec, 2x 30s w mostku we wsparciu na łokciach.
A w piątek chyba sobie jeszcze zmodyfikuję Mason Twista - udaje mi się już wykonać 25 powtórzeń na raz, więc pójdziemy level up i dołożymy sobie ciężarek do tego ćwiczenia - zobaczymy jak to wyjdzie.

wtorek, 17 stycznia 2012

Day 16. - Plyometrics

Dzisiaj znów ciężki trening. Brak mi energii, nie wiem czy przez katar, czy znów poprzez niedostateczne przygotowanie przez marne posiłki.
Ale ćwiczenia idą lepiej.
Upociłem się strasznie ale dałem radę.

Jedziemy dalej, mam nadzieję że nie złapie mnie żadna choroba i nie przerwie treningu.

poniedziałek, 16 stycznia 2012

Day 15. - Chest & Back + Ab Riper X

Mój "ulubiony" trening dziś... Chest & Back - mordęga na drążku i military push-ups i diamond push-ups.
Mimo tego twardo przystąpiłem do treningu, odczuwając wczesnym popołudniem mocny ból lewego barku, który ustał później.
Okazało się że nie było dzisiaj tak źle, i poprawiłem swoje wyniki.
Nie tylko w stosunku do ubiegłego tygodnia, ale także wobec pierwszego treningu. Co prawda wtedy miałem większy ciężar ale powtórzeniami przebiłem tamte wyniki, a niektóre najmniej wyrównałem.
Widać progress.
Coś sobie jednak zrobiłem w bark, albo po tych nartach wychodzą jakieś naciągnięcia mięśni i po treningu zaczął mnie mocniej niż wcześniej boleć ale tym razem prawy bark.
Pisałem w piątek że udało mi się podciągnąć podchwytem, dzisiaj kolejny progress, co prawda nie powtórzyłem wyczynu z piątku ale podciągnąłem się raz samodzielnie, szerokim nachwytem! A to już dla mnie coś!

Day 14. - Stretching X

Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, w sobotę nie dałem rady zrealizować Kenpo X, z racji wyjazdu na narty. Ale dwa dni szusowania po stoku z pewnością nadrobiło tą stratę. Wczoraj natomiast, w niedziele stretching okazał się zbawieniem po szaleństwach na stoku.

Dzisiaj wieczorem mój znienawidzony najbardziej trening na klate i plecy.
Ale, jak mówi Tom...

You hate it but you love it!

piątek, 13 stycznia 2012

Day 12. - Legs & Back + Ab Riper X

Nie było dzisiaj łatwo, ale kładłem duży nacisk na wycisk z mięśni ud. Jutro się przydadzą, bo wybieram się na narty z ekipą. Tylko wieczorem jeszcze dobrze rozmasuje, żebym nie męczył się z zakwasami.
Mimo piątku 13, był to dobry dzień. Udało mi się nawet podciągnąć podchwytem 2 razy, bez podparcia nogami:).
chciałem bardzo mimo wyjazdu na narty, nie odpuszczać sobie treningu, ale z racji wyjazdu wczesnego, nie dam rady jutro rano przeprowadzić Kenpo X :(. Zostaje tylko stretching w niedziele po powrocie.
Pierwszy dzień do pominięcia, ale postaram się machać rękoma na stoku, tak żeby nadrobić możliwie ile się da.

czwartek, 12 stycznia 2012

Day 11. - Yoga - zauważalny progres !

Trochę z niechęcią podchodziłem do tego treningu - a jak się okazało nie potrzebnie.
Znów się umęczyłem walcząc ze sobą, dodatkowo się mocno irytując że się chwieję i nie mogę utrzymać równowagi podczas półksiężyca.
Na pocieszenie nie musiałem na szczęście długo czekać i podczas ćwiczeń balansujących, udało mi się złapać palce u stóp podczas skłonów w siadzie, zarówno pojedynczo każdej nogi, jak i obu naraz :)!!!

Bardzo się z tego cieszę i chyba bardziej polubię Yogę, a już na pewno wiem że P90X przynosi mi mnóstwo energii i lepszego samopoczucia na codzień!

Bring It!

środa, 11 stycznia 2012

Day 10. - Arms And Shoulders + Ab Riper X

No i minęło 10 dni nieprzerwanych treningów, wyciskających siódme poty.
Dzisiaj Bary i bice - jako że dobrze się czułem postanowiłem zwiększyć nieco ciężar do 7,5 kg w stosunku do zeszłotygodniowego i nawet nie spadłem drastycznie z ilością powtórzeń. ale z tymi ciężarami po połowie treningu sobie odpuściłem i wróciłem do 5kg.
Ab Riper za to bez większych problemów, po 25 powtórzeń. Mięśnie bolały mimo wszystko ale miałem siłę aby podchodzić do kolejnych ćwiczeń.

Dzisiaj po raz kolejny zgrzeszyłem... :(. Byłem na zakupach i tak zgłodniałem, że nie oparłem się fastfoodom i zżarłem 3 HotWingsy... :(. Dlatego znęcałem się podczas treningu nad sobą ile mogłem.

Bring It - 80 dni do końca P90X

Day 09. - Plyometrics

No i kolejny trening minął wczoraj bez większych problemów. Uda oczywiście podczas wykroków "Mary Katherine Lunges", chciało wyrwać i mięśnie trzepało, trzęsąc całym organizmem, ale udało mi się trening wykonać na 80% razem z pozostałymi.
Problemem największym pozostaje chyba bieganie wokół przeszkody - tutaj już organizm mam wymęczony że nogi się plączą. Ale za to na pocieszenie nie pomieszałem się z okraczaniem stołka, co w ubiegłym tygodniu było nie lada treningiem intelektualnym i skupiającym się na tym która noga w którą stronę teraz - co nie zawsze wychodziło.
No i jeszcze jedno z ostatnich ćwiczeń sportowych - wyrzuty piłki baseballowej i łapanie jej - to chyba tylko amerykanie umieją wykonać, bo z kim bym nie rozmawiał i kogo nie prowokował do ich wykonanie, to sprawia mu to problem natury koordynacyjno-ruchowej.

Lecimy dalej!

poniedziałek, 9 stycznia 2012

Day 08. - Chest And Back, Ab Riper X

No i dzisiaj nie było tak kolorowo jak się spodziewałem. Postanowiłem się nie szarpać żeby uniknąć znów takich kosmicznych zakwasów i zredukowałem ciężarki do 7,5 kg zamiast 10 jak tydzień temu.
Mimo tego, efekty nie były satysfakcjonujące i niemal każde ćwiczenie miało mniej powtórzeń - a pompki to już w ogóle tragedia!

Z Ab Riperem było podobnie, nie miałem na niego totalnie siły. Chciałem już odpuszczać ale przypomniałem sobie że muszę bo w końcu jestem twardy. W połowie ćwiczeń znowu przyszła mnie taka ochota, ale zagryzłem zęby i wytrwałem do końca spadając z niektórymi ćwiczeniami do 20 powtórzeń.

Może to dzisiejsze osłabienie jest wynikiem braku energii. Dzisiaj nie zjadłem za dużo - na śniadanie jajecznicę z 2 jaj na szynce, później jogurt waniliowy Danio i dwie pyzy-parówki, na pseudo-obiad na godzinę przed treningiem. Następnym razem postaram się jeść więcej przed treningami.

Wrzucam mały wykresik, przedstawiający moje postępy w powtórzeniach, albo i ich braki jak dzisiaj.

niedziela, 8 stycznia 2012

Day 07. - Rozciąganie - Pękł 1. tydzień!

No i mamy pierwszy tydzień za sobą.

Dzisiaj nie było leniuchowania i skusiłem się na rozciąganie. Wiem że mi to potrzebne więc postanowiłem skorzystać. I nie myliłem się. Mam baaardzo słabo rozciągnięte mięśnie nóg i strasznie ciągną mnie mięśnie po drugiej stronie kolan.
Trening bardzo przyjemny i warto poświęcić tą godzinkę.

P.S. Już drugi raz nie mogę się nadziwić lasce, która na video przy skłonie w siadzie dokłada sobie bloczek pod stopy i jeszcze tą dłuższą krawędzią! MEGA!

Jutro zaczynamy z kolejnym zestawem. Zobaczymy czy są postępy!

sobota, 7 stycznia 2012

Day 06. - Kenpo X + Ab Riper X

Dzisiejszego dnia nie mogę zaliczyć do udanych niestety.

Zaczęło się od skuchy na 4 kawałki czekolady mlecznej z orzechami... :(. Tak dobrze mi szło, częstowali mnie wczoraj słodyczami i skusiłem się tylko na suszone owoce (rodzynki i żurawina), w domu cukierków moc na wyciągnięcie ręki, w czwartek chipsy i popcorn, i tylko dwoma garściami popcornu się złamałem a dzisiaj taki klops. I do tego te jajka z majonezem na śniadanie - sam tłuszcz. Nie było go dużo ale zawsze coś.

A sam trening też nie wyglądał najlepiej, ale to z racji wysokiego połysku parkietu w domu. Trening bardziej skupiał się na utrzymywaniu przeze mnie równowagi i walki o to aby dostawienie nogi nie skończyło się ślizgiem pod choinkę w salonie.Nic nie pomagało, żadne drobne środki zaradcze - może skarpety z ABS na przyszłość by pomogły?? Ale ile ja tutaj będę ćwiczył. Wczoraj ćwiczenia były statyczne i nie wyglądało to najgorzej, ale dzisiaj to była tragedia.

Na pocieszenie i pozytywne zakończenie treningu, udało mi się wrócić do pełnego wypełnienia Ab Ripera, teraz tylko muszę się skupić na zmuszeniu nóg do wyprostu i walczyć o 100% jakość wszystkich powtórzeń.

Póki co do usłyszenia!

piątek, 6 stycznia 2012

Day 05. - Yoga - czyt. Mordownia

Nigdy, ale to przenigdy nie sądziłem że Yoga może być tak męcząca i wyciskająca poty. I od razu przepraszam tutaj wszystkich na których patrzałem z uśmieszkiem kiedy mówili że idą na Yogę - nie sądziłem że Olej chodzi na Yogę nie tylko popatrzeć na współćwiczące koleżanki.

Po 20. minutach byłem zdumiony że czas tak wolno płynie i zostało jeszcze ponad godzinę, statycznego napinania mięśni. Najbardziej jednak bolało uświadamianie sobie za każdym razem że nie umiem utrzymać wyprostowanej nogi przez pewien czas. Na szczęście po 45 minutach skończyły się asany i balansujące ćwiczenia były przyjemniejsze. Pot wtedy już się ze mnie tak nie lał i mogłem chwilę odpocząć.

Ale nie ma lekko i z treningiem walczyłem do końca zmuszając się do utrzymania pozycji ile tylko się dało. Mięśnie pod kolanem chciały mi się oderwać od kości ale wytrzymały.

Po takim wysiłku postanowiłem odpuścić sobie dzisiaj Ab Ripera i przestawić go na jutro.

Więc jeszcze tylko Kenpo, Ab Riper i w niedziele Stretching i mamy pierwszy tydzień za sobą.
Do usłyszenia.

Day 04. - Legs And Back

Piszę z opóźnieniem jednodniowym, ale to nie znaczy że odpuściłem trening. Wczoraj zgodnie z zapowiedzią poleciałem z treningiem z 5. dnia czyli Legs And Back, ale oczywiście bez Ab Ripera, aby zachować przerwę. Było ciężko, ciągle mam problemy z podciąganiem się i wspomagam się krzesłem, ale walczę ile mogę.
Dzisiaj bolą mnie już tylko nogi po wczorajszym i mogę rozprostować ręce w łokciach :).

Walczymy dalej!

czwartek, 5 stycznia 2012

Day 03. - Arms & Shoulders

Piszę z dziennym opóźnieniem, bo wczoraj szybko po treningu wybiegałem z mieszkania i wróciłem w takim stanie że nie mogłem nic napisać, a po za tym był środek nocy.
Wczorajszy trening nie był tak ciężki.
Dzięki temu że spotkałem się z Wojtkiem wcześniej i polecił mi na moje obolałe ramiona zmniejszyć ciężar i nie szarżować. Sugerował zejść do 7,5 kg albo nawet do 5. No i dobrze mi to zrobiło - choć mimo tego średnio zrobiłem ok. 14 powtórzeń przy ciężarach 5kg.
Z Ab Riperem było już lepiej niż w poniedziałek - ale i tak męczą bardzo już pierwsze ćwiczenia. I dobrze.

Dzisiaj zgodnie z moim planem przesunę sobie trening i wykonam piątkowy Legs & Back, o ile ramiona nie będą mnie tak mocno boleć.

wtorek, 3 stycznia 2012

Day 02. - Plyometrics

Nie było tak kolorowo jak by się mogło komuś podskakiwanie wydawać. Trening wyczerpujący podobnie jak wczorajszy- koszulka nasiąkła potem jeszcze bardziej jak wczoraj.
To mnie trochę bardziej motywuje bo widzę że organizm walczy a to przynosi efekty.
Jeżeli chodzi o wczorajszy trening i jego konsekwencje, to przez cały dzień odczuwam ściąganie mięśni klatki. Nie mogę zbytnio się wyprostować swobodnie i ściągnąć łopatek, ale wieczorem już to nie było tak odczuwalne. Bardziej mnie martwią bóle z okolic przyczepów bicepsów przy łokciach. W wolnych chwilach starałem się je rozmasować ale bolą przy wyproście rąk.
Jutro spodziewam się postawy iście tenisowej - trener z wf-u byłby zadowolony - na miękkich nogach, gotowy do skoku. Tylko nie wiem czy ten skok tak szybko jutro miałby nastapić.

Póki co muszę się rozejrzeć za jakimś izotonikiem i kupić blender/mikser/malakser - będę mógł sam sobie zrobić  pożywne koktajle, a przy okazji dziewczyna ucieszy się że w końcu zrozumiałem że przydałby się nam mikser:).

Muszę pomyśleć i przestawić sobie troszkę trening pod koniec tygodnia - bo w nadchodzący długi weekend nie będę miał w piątek hantli. Planuje przestawić czwartkowy trening z piątkowym przy jednoczesnym zachowaniu AbRipera w piątek. Ale może wpadnę na lepszy pomysł.
Do usłyszenia jutro.

poniedziałek, 2 stycznia 2012

89 to go - Chest And Back - Bring It!

No i stało się.
Dzisiaj pękł pierwszy dzień treningu.
Nie było łatwo i nie pamiętam co ostatnio oprócz upałów wycisnęło ze mnie tyle potu. A6W niech się chowa. To że ramiona mi spuchnęły czułem już po pierwszych 6 ćwiczeniach i miałem dość, zbierało mi się nawet na wymioty. Ale najważniejsze że dotrwałem do końca pierwszego dnia - Chest And Back.
Patrzę właśnie na swoje wyniki spisane na kartce i szału nie ma a co najwyżej wstyd, że niektórych pompek byłem w stanie zrobić aż 2 powtórzenia. Ale i tak jestem z siebie dumny z tak wyczerpującego treningu.
Po całej serii kiedy przyszło mi zmierzyć się z Ab Riperem, pozostała mi tylko walka. Mimo wcześniejszego wypełniania normy i wykonywania 25 powtórzeń każdego z ćwiczeń przed dwoma tygodniami, dziś w kilku ćwiczeniach musiałem się poddać po kilkunastu powtórzeniach :(. Ale to tylko z mojego lenistwa i przeszło dwutygodniowej przerwy od Ab Ripera.
Jutro walczymy znowu, jak tylko się wyśpię. Wojtek motywuje, a ciekawe co u Tomka.
Wyzwanie to wyzwanie. Ja się nie poddaję!
Bring It!

niedziela, 1 stycznia 2012

Czas wystartować z misją!

Witam wszystkich zainteresowanych programem P90X. Będziecie mieli tutaj okazję śledzić postępy w mojej transformacji według tego właśnie programu.

Miałem nie tworzyć własnego bloga. A jednak zdecydowałem się na prowadzenie własnego miejsca gdzie miejmy nadzieję będę opisywał swoje postępy. Niech to będzie dla mnie następny motywator, żeby trwać w tym programie i nie poddawać się.

Skąd sam pomysł? Jakiś czas temu, kiedy miałem trochę czasu znęcałem się nad sobą z użyciem A6W. Udało mi się to ukończyć, a efekty również były zadowalające. Później nie miałem czasu aż do sierpnia ubiegłego już roku. Wtedy zacząłem znów się nad sobą pastwić. Zaczęło się od rekreacyjnego biegania, później od września mniej lub bardziej regularnie ćwiczyłem z programem Ab Riper X. Mam więc dobre przygotowanie do pełnego P90X! I zamierzam dotrwać co najmniej do 90 dnia.

Jest nas 3 - ja i jeszcze dwóch kumpli - inicjator pomysłu aby zacząć od nowego roku (już kiedyś próbował i pewnie teraz będzie kontynuował swojego bloga: www.p90x.alltomake.com) oraz supportujący brat naszego kumpla.

Ostatnie tygodnie były bardzo rozpustne z racji świąt i pozwolenia sobie na korzystanie w te ostatnie dni sielanki żywieniowej i kondycyjnej. Ale od jutra ostro zaczynamy.
Sprzęt skompletowany: drążek do drzwi 10 chwytowy oraz ciężarki 2x15kg.















Jak to będzie wyglądało zobaczymy już jutro.
Do usłyszenia!