piątek, 23 marca 2012

Day 74. - Shoulders & Arms

Dziś wczorajszy trening siłowy, odpuszczam yogę, a jutro zrobię legs and back.

Ale przed treningiem wyszedłem pobiegać. Miało być 8km. Po 1km zaczęły mnie boleć piszczele, ale biegnę dalej. W okolicach 2-3km kolka z prawej strony. Biegnę dalej. 6-7km, kolka z lewej strony, a po 7 km już tak czułem mięśnie brzucha jakbym przed chwilą zrobił Ab Ripera. Dobiegłem do 8km i wmówiłem sobie że zamknę kolejny etap i zrobię dzisiaj 10 km. I stało się. Jak zmierzyłem okazało się że w 1 godzinę i 9 minut strzeliłem 10,7km!

Chwila odpoczynku, nawodnienie, izotonik i zabieram się za trening. Kolejne postanowienie - wszystko na 10km. W każdym niemal ćwiczeniu wycisnąłem po 1-2 powtórzenia więcej. Dopiero w drugiej połowie cięzko mi było ocenić czy zrobiłem więcej bo wcześniej nie robiłem ćwiczeń z takim ciężarem.

Dałem sobie w kość zdrowo tego dnia.

Jak zakwasy pozwolą to jutro Legs & Back, a w weekend kenpo i Yoga.

Wraca motywacja do ćwiczeń!

Day 73. - Lenistwo

No i dzień bez treningu. Lenistwo i pijaństwo mnie dopadło.

wtorek, 20 marca 2012

Day 72. - Plyometrics

Dzisiejszy trening zacząłem od 5 km biegu. Pół godzinki później zabrałem się za Plyometrics, które pocisnąłem na granicy swoich możliwości. Z kolanem jest już lepiej, ale jeszcze mnie trochę ogranicza. Jump knee tucks i Rocks star jumps wykonane, może nie na 100% ale na 75.

Mój zapał do treningów nieco osłabł, częściej się zmuszam do ćwiczenia ale cisnę dalej.

Day 71. - Chest and Back, bez Ab Ripera

Wczoraj koleżanka się obroniła jako ostatnia z naszego grona i zaraz po pracy poszliśmy na piwko. Wróciłem i zabrałem się za trening. Dawałem z siebie wszystko ale piwo nie jest najlepszym izotonikiem.

Wieczorem jeszcze wyjście na dalszą imprezę, gdzie z Wojtkiem porównaliśmy swoje osiągnięcia. Wyrzucił mi że przy ćwiczeniach z ciężarami za dużo sobie powrzucałem na gryf.

Sam trening dowalony na maxa. Myślałem momentami że zwrócę, dlatego odpuściłem sobie Ab Ripera. Powtórzenia w górę, ale z podciągnięciami gorzej.

Day 70. - Rest

W niedziele jak poprzednio. W domu bez treningu, ale jutro wracamy do gry.

Day 69. - Rest

Sobota w domu i znowu bez treningu. Ale przynajmniej nie przeleżałem całego dnia.

Day 68. - Rest

W piątek wyszło jak wyszło, trochę lenistwa, trochę dezorganizacji dnia(po powrocie z pracy dostałem telefon że miałem wysłać jeden plik dzisiaj i musiałem się wrócić. Wróciłem do mieszkania po 18 a wracałem tego dnia do domu też. Postanowiłem że odpuszczę trening i dam kolanom się zregenerować.

Day 67. - Yoga X

Narobiło mi się trochę zaległości. Postaram się je dzisiaj nadrobić.

W czwartek po 5km przebieżce, podczas której walczyłem z brakiem sił, nie miałem najmniejszej ochoty katować się jeszcze Yogą. Ale dałem radę i yoga wykonana w całości przez 1,5 godziny. Ciągle małymi kroczkami do przodu, poprawiamy swoją koordynację ruchową i równowagę.

środa, 14 marca 2012

Day 66. - Back and Biceps + Ab Riper X

Słabiutko dzisiaj.

Późno wykonywany trening, dopiero o 21, wcześniej posiłek o 16.30 i wysokie ambicje. Początkowo 2-3 powtórzenia więcej z tym samym co ostatnio ciężarem, ale szybko to osłabło i spadłem z ilościami powtórzeń o te same 2-3 razy.

Podciągnięcia totalnie słabo, tylko 2 razy podczas całego treningu dałem rady bez podpórki się podciągnąć:(.

Na "+" tylko Ab Riper dzisiaj. Mimo przerwy, bez problemu po 25 powtórzeń + Mason Twist x 35, ale bez ciężarów. Dawno już odpuciłem sobie dokładanie ciężarów, ale chyba muszę do tego wrócić. Zauważyłem dzisiaj, że kiedy zaczynałem treningi, to podczas Mason Twistów nie umiałem dobić pięścią do podłogi, a teraz nie sprawia mi to problemu!

Day 65. - Plyometrics

Wczorajszy trening trwał półtora godziny niemal, mimo że powinien zaledwie godzinę. Wszystko przez przeszkadzajki... Ale pełny trening wykonany.

Ból kolana mocno przeszkadzał podczas Jump Knee tucks oraz podczas Star Rocks`ów. Zauważyłem że apogeum przeszywającego bólu pojawia się podczas energicznego podkurczenia kolana i upadku.
Ale czego się nie robi. Zagryza się zęby i lecimy dalej. Prawe kolano wymusiło u mnie pauzę, a lewe które boli mniej staram się tłumić w zarodku, stosuję wszystko co się da, maść, plastry rozgrzewające i masaże i minimalizuje mi to ból.

Dodatkowo wczoraj przebiegnięte 5,8 km w średnim tempie 6,46 min/km. Jak pogoda pozwoli w czwartek to zamykamy plan tygodniowy i dobijamy do 10km na tydzień, bo w kolejnych dniach biegać już nie będę miał kiedy.

poniedziałek, 12 marca 2012

Day 64. - Chest, Shoulders & Triceps

Dzisiejszy trening zacząłem z nastawieniem że muszę zafundować sobie tygodniową przerwę, ze względu na wyjazd służbowy do Berlina. Postanowiłem wykonać trening dzisiaj, a za tydzień zacząć od poniedziałku pełny tydzień.

Jednak podczas treningu trochę myślałem i postanowiłem się nieco zbuntować i zrezygnować z wyjazdu, bo wkopano mnie w niego na kilkanaście godzin przed odjazdem, gdzie nic nie było zorganizowane, a decyzja ta mogła zostać podjęta kilka dni wcześniej.

Trening pocisnąłem do końca, starając się dać do pieca jak najwięcej z większymi ciężarami jak poprzednio. Nie udało mi się wyrównać poprzednich ilości powtórzeń, ale byłem blisko. W ostatnich ćwiczeniach musiałem jednak odpuścić i zejść z ciężarem do 7,5kg.

Zrezygnowałem dzisiaj z Ab Ripera, nerwy zjadły mi trochę energii i nie byłem w nastroju do katowania brzucha jeszcze.

niedziela, 11 marca 2012

Day 63. - Kenpo X

Dzisiaj ładna pogoda we Wrocławiu, więc z Wojtkiem umówiliśmy się na bieganie.

Mieliśmy przyłożyć do pieca i przebiec 10km, ale wczorajsza alkoholizacja tak negatywnie wpłynęła na organizm że rano zakładałem maksymalnie 5 km możliwości do przebiegnięcia.

Wystartowaliśmy i przebiegliśmy jedno kółko 5 km i ciągnąc go dalej dobiliśmy do 7,5 km. Chciałem jeszcze go namówić do dalszego biegu i znęcenia się nad tymi 10km zakładanymi wcześniej ale spasował i na ostatnim 500m sprincie się zakończyło.

Ok. 50 minut biegu i do tego za 3 godzinki Kenpo, którego też nie odpuszczałem. Dzisiejszy dzień był owocny w spalone kalorie:)

Day 62 - Legs & Back + Ab Riper X

No i deszczowa pogoda nie pozwoliła na bieganie i wykonanie zakładanego planu.

Po dokładnym rozmasowaniu kolana, tak aby jak najmniej je obciążyć i żeby się nie mściło, przystąpiłem do pominiętego wczoraj treningu.

Największy sukces i zadowolenie przyniosły podciągnięcia. W sumie podczas całego treningu podciągnąłem się aż 17 razy bez podparcia! Maksymalnie po 3 razy wąskim chwytem - każdym, a w ostatnim switch grip pull-ups, było to aż 6 razy!

Jestem z siebie dumny i tak jak pisze Wojtek ciśniemy ostatniąfazę na maksa!

Day 61. - Rest

Dzisiaj znów mi brakło czasu w ciagu dnia. Ale dzień nie był taki leniwy. Po pracy, skoczyłem na zakupy i do mieszkania wpadłem dopiero po 17. Założyłem buty i poszedłem pobiegać. Po 2,5 km straciłem kompana więc postanowiłem zrobić sobie jeszcze jedno duże kółko sam.

W sumie wyszło że przebiegłem 8km i wróciłem do mieszkania o 19, a wcześniej nie jadłem jeszcze obiadu. Stanąłem przed wyborem czy jeść obiad o 22 i brać się za trening, czy zrobić obiad, po nim przerwa i wtedy trening a to wychodziło i tak o 22;/.

Postanowiłem więc odpuścić trening całkowicie i nadrobić go kolejnego dnia, tym bardziej że uda dość mocno dawały się we znaki po takim dystansie.

W sobotę chciałem przebiec jeszcze 5 km i w niedziele rzucać się na magiczne 10km. A jak wyszło to później.

czwartek, 8 marca 2012

Day 60. - Yoga

Yoga jak to yoga. Dzisiaj zrobione całe 1,5 godziny. Bez oszukaństwa. Ciągle mam problemy z ostatnimi ćwiczeniami, z utrzymaniem przez cały czas napięcia nogi podczas Right Angle pose, extended right angle pose. Jest to zdecydowanie za długo jak na możliwości mięśni moich ud. Ciągle też walczę podczas półksiężyca i obróconego półksiężyca o równowagę i utrzymywanie przez cały czas wyprostowanej nogi.

Day 59. - Shoulders and Arms + Ab Riper X

Wczorajszy trening postanowiłem pocisnąć ostro.

Na start zarzuciłem sobie 10kg i jazda.
Powtórzeń nie było tyle co ostatnio - spadłem w każdym ćwiczeniu, w niektórych z 13 na 10, z 15 na 13, ale były też spadki z 20 na 14, czy z 15 na 8 ;/. Ale konsekwentnie z większym ciężarem o 2,5kg na rękę w stosunku do ostatniego treningu na ramiona i barki.

Wytrzymałem z tym ciężarem przez dwie partie ćwiczeń do 3 przerwy i jeszcze 2 ćwiczenia. Potem zrezygnowałem i postanowiłem dać sobie większego powera z mniejszym ciężarem, wracając do 7,5 kg.

Tutaj było już lepiej z powtórzeniami, co najmniej wyrównanie a nawet i więcej do pieca. Dało to radę, choć trafiły się takie zakały jak lying-down triceps extensions, gdzie powtórzenia spadły ale nieznacznie.

Ab Riper spokojnie już po 25 powtórzeń, wracamy do formy.

środa, 7 marca 2012

Day 58. - Plyo X

Dzisiaj na rozgrzewkę po pracy przebieżka z Wojtkiem na dystansie 6km, żeby napędzić się na trening nieco.

I rzeczywiście, albo to zasługa nowych butów, albo tak szybka reakcja organizmu na biegi. Plyometrics wykonane bez większego problemu, choć po kilka sekund z niektórych ćwiczeń musiałem zrezygnować.

Znowu wraca ból w kolanie, tym razem w lewym. Już zaczynam masować i smarować różnymi maściami rozgrzewającymi. Mam nadzieję że stłumię ból w zarodku.

poniedziałek, 5 marca 2012

Day 57. - Chest & Back, Ab Riper X

Dzisiaj trochę dobrych wiadomości.

Wracamy do treningu znów po 3-dniowej przerwie, więc nastawienie kiepskie i zapał do treningu marny. Ale startujemy i do pierwszej przerwy, 4 pompki więcej, 2 military push-ups więcej i co mnie najbardziej ucieszyło - 3 PODCIĄGNIĘCIA podchwytem bez podparcia!!! i potem jeszcze 7 z krzesełkiem, więc wychodzi że o te 3 bez podparcia więcej jak ostatnio.
Napędzony osiągnięciem, lecimy dalej, 5 szerokich pompek więcej - myślę co jest? Taka forma? Nażarłem się czegoś czy jak?, podciągnięcia nachwytem i znów 2 bez podparcia! Niestety na tym się skończyło moje dzisiejsze kozakowanie z podciągnięciami, ale jak na dzisiejszy dzień 5 podciągnięć samodzielnych zrobiło na mnie wrażenie. Lecimy dalej i znów 2 powtórzenia więcej przy pompkach w opadzie i większy ciężar w pozostałych ćwiczeniach na tym samym poziomie powtórzeń.
Kolejna przerwa i wyrównujemy liczbę diamond push-ups z ostatniego treningu I fazy. Później było już gorzej. Liczba powtórzeń z ciężarami spadła o 2-5 ale ciągle z większym o 2,5kg ciężarem. Pompki generalnie w górę. Podciągnięcia spadły o 2 powtórzenia.

Podczas treningu zauważyłem także że rękawek przy koszulce stał się przyciasnawy. Jak mi ramiona spuchły to niemal wypełniał rekaw! Kolejny powód do dumy dzisiaj.

A teraz pora na zdjęcia etapowe i wyciągnięcie wniosków. Pierwsze co się rzuca to, znów się opaliłem! Mimo że zdjęcia robione z tą samą ekspozycją, ciągle mam ciemniejszą skórę. Aż boję się pomyśleć co będzie za miesiąc.

Z porównań figury widzę że nieco zapadł mi się brzuch do środka, co widać na bocznym ujęciu. Na rzucie z przodu i z tyłu z kolei widać że nieco mi się wyrównała talia oraz sutki opadły. Także brzuch mi trochę się zwęził. No i barki nieco masywniejsze ale nie ma czym się zachwycać, raczej trzeba się na tym skupić żeby to zobaczyć.

Czas wyciskać z 3 fazy ile się da. Do pieca dorzucamy jeszcze bieganie. Chciałbym tygodniowo przebiegać 10-15km. Zobaczymy jak to wyjdzie. Plan ambitny.
Bring It!

Edit.

Zapomniałem jeszcze napisać, że Ab Riper był dzisiaj bardzo oporny, z trudem dotrwałem do końca, ale dotrwałem.

Day 56. - Rest

Niedziela znowu leniwa. Trochę mam wyrzuty że drugą fazę zaniedbałem przez te weekendy. Zwłaszcza dwa ostatnie. Nawet wczoraj nie zrobiłem zdjęć, ale za to podsumujemy wszystko w następnym poście.

Phase II za nami! Jeszcze 30 dni!

Day 55. - Rest

Sobota w domu, jak zwykle bez treningu.

Day 54. - Rest

No i przyszedł weekend i zabiegany piątek związany z powrotem do domu autobusem. Treningu nie udało mi się zrobić, tak jak przypuszczałem.

piątek, 2 marca 2012

Day 53. - Core Synergistics

Dzisiaj zmiana wywołana powrotem do domu dzisiejszym z wykorzystaniem komunikacji publicznej, przez co musiałem się dostosować i nie mogłem zrobi treningu normalnie.
Namówiłem swoją dziewczynę do spróbowania ze mną tego hardcorowego treningu. Jej słowa po skończeniu mówiły same za siebie, że mnie nie doceniała wcześniej przyglądając się  boku. Powtórzenia co najmniej wyrównane ale w wielu również udało się przebić ilość powtórzeń.

Day 52. - Kenpo X

Dzisiaj zaczniemy od innej informacji.
Wczoraj przyszła paczka z zamówionymi butami do biegania.

Dzisiaj pierwsza trasa z Wojtkiem, bo bardzo chciał mnie sprawdzić i pokazać mi tempo żeby się nie zamęczyć. Był zdziwiony bardziej ode mnie że mimo zastrzegania prawa do zasapania i zamęczenia przebiegliśmy niespełna 4 km bez przerwy po przeszło półrocznej przerwie w bieganiu.

Po takim półgodzinnym minimaratonie przyszedł trening na Kenpo. Kenpo jak Kenpo - pot wyciśnięty, choć trening nudny to leci dość szybko.

czwartek, 1 marca 2012

Day 51. - Core Synrgistics

No mój ulubiony tening. Ten najbardziej hardcorowy z całego programu. Tak się upociłem że przedramiona miałem mokre od nadgarstków po same łokcie.

Znów jedziemy z powtórzeniami było różnie raz w górę raz w dół. Ale raczej w tą lepszą stronę. No i świerszcz (chaturanga) już mi nie straszna! Mam na to patent i schodzę nisko że z zadarta głowa do góry lekko dotykam brodą ziemi!

Day 50. - Yoga

Z Yogą problemów nie ma, ale z racji dwudniowej przerwy ciężko wrócić do tak długich treningów. Z tego też względu wykonałem tylko 1 cześć treningu. Odpuszczone znów ćwiczenia balansujące - trochę z braku zapału, a trochę z braku chęci marnowania czasu na ćwiczenia które co najwyżej zaangażują mięśnie brzucha.
Jeżeli chodzi o same asany - to jest dużo lepiej, zgodnie z trendem opisanym w poprzedni czwartek. Walczymy już tylko podczas 3 wojownika i półksiężycy, natomiast przy pozostałych asanach staram się obniżać uda jak najbardziej do ziemi.

Day 49. - Rest

I znów niedziela w domu i znów trening poszedł w niepamięć. Późny powrót do Wrocławia i tam też nie mogłem tego nadrobić...

Day 48. - Rest

Dzisiaj z racji powrotu do domu i natłoku zajęć tam, trening odpuszczony. Tak wychodzi się na weekendowych powrotach do domu. Za tydzień niestety to samo mnie czeka.

Day 47. - Legs & Back

Narobiło się nieco zaległości na blogu - postaram się je nadrobić, może nie od razu ale jutro powinno wyjść na bieżąco.
I przyszedł czas na ostatni trening siłowy z drugiej fazy. Wracamy do formy sprzed kontuzji. W powtórzeniach przebijamy trening sprzed 3 tygodni. W każdym niemal ćwiczeniu podnosimy liczbę powtórzeń. Tylko z ostatnimi podciągnięciami jest gorzej.