niedziela, 29 stycznia 2012

Day 28. - Yoga, pierwsza faza za nami

Dzisiaj trening z Yogą. Dla nóg było ciężko, ale poszło. Widoczne postępy w rozciągnięciach, mogę już swobodnie podpierać się poddgiętymi palcami o podłogę. Do tego utrzymałem dźwig przez jakieś całe 2 sekundy! 
Natomiast w drugiej kwestii tak optymistycnzie nie jest. Zrobiłem sobie zdjęcia i porównałem. Szału nie ma... Zmiany widoczne głównie na nogach, są zdecydowanie szczuplejsze. No może trochę widać że spadł brzuch na zdjęciu bocznym, ale to też mogło być efektem różnicy w fazie wdechu podczas robienia zdjęcia. Nie będziemy otwierać szampana jeszcze. Trochę się zasmuciłem, spodziewając się niewiadomo jakich efektów, a tu szału nie ma. Pocieszenie znalazłem w blogu Wojtka, gdzie też spektakularnych efektów nie zaobserwował.

Zapomniałem napisać że najwidoczniejsza zmiana to taka że się opaliłem :P ;O. Mimo że na Solarium nie chodzę, może to słońce na stoku 2 tygodnie temu mi tak pomogło? Kto wie.
No i przede wszystkim odkąd ćwiczę czuję się dużo lepiej i chętnie wykonuję kolejne ćwiczenia. Najszybciej rośnie mi samoocena że daję radę!

Day 27. - Zmiana - rest

Z racji wczorajszego kaca poimprezowego, lepszym rozwiązaniem dla mnie zamiast Yogi okazała się odbudowa  minerałów w organiźmie. Trzymanie głowy skierowanej w dół mogło by się skończyć źle dla treści żołądkowych przyswajanych i tak z problemami. Yoga będzie dzisiaj.

sobota, 28 stycznia 2012

Day 26. - Core Synergistics

Jest nieźle. Dałem sobie taki wycisk wczoraj że mi się słabo zrobiło i głowa mnie zaczęła boleć w pewnym momencie. Więcej powtórzeń, więcej wykonanych poprawnie ćwiczeń w tym Chaturanga run i Chaturanga Iso! Byłem z siebie dumny, ale wieczorem na imprezie się ten trening zemścił i o północy zmywałem się do domu, gdzie po drodze przysnąłem w tramwaju.
Głód też męczył i znowu dieta poszła w p***. Alkohol, burgery w macu w drodze powrotnej - jednym slowem nie najlepiej.

czwartek, 26 stycznia 2012

Day 25. - Stretching

Dziś był bardzo dobry dzień.
Rozciąganie przynosi mi chyba najbardziej zauważalne efekty.
Wcześniej chwaliłem się że potrafię złapać palce u stóp w siadzie. Dzisiaj kolejny progres, zauważalny!
Wykonałem ćwiczenie tak samo jak gumowa Shauna z video - Back Hero - tak, tak to to poniżej zamieszczone - udało mi się położyć plecy na podłodze. Co prawda nie wytrzymałem w ten sposób całego czasu, ale swobodnie połowę czasu.
Druga sprawa to dieta. W sumie 4 posiłki, ostatni o 19 i poniżej planowanych 1200kcal. Jak na mało wycieńczający trening to i tak za dużo, ale już wracam do pilnowania się z tym co trafia do żołądka.
25 dni za sobą - Bring It!

środa, 25 stycznia 2012

Day 24. - Kenpo X

Dzisiaj znów Kenpo - w weekend mocno mnie wymęczyło i wypociło, natomiast dzisiaj bardzo się starałem osiągnąć podobny efekt, ale mi nie wychodziło, przez co jestem nieco zawiedziony.

Dieta w tym tygodniu też mi nie wychodzi. Po tłustym weekendzie imprezowym, w poniedziałek dzień zaczął się od hot-doga na stacji i kawy. Później było już lepiej, na obiad rybka i kolacja też w biegu - bułka z kabanosami i jogurt pitny. Wczoraj grubo - ponad 1700 Kcal ale razem już z piwkami. Natomiast dzisiaj pobiłem wszelkie rekordy. Na samą kolację zżarłem 1000 kcal. Na szczęście nie w postaci fast-fooda ani chipsów, tylko przyswoiłem prawie 80g białka podczas tego posiłku prawie tyle samo tłuszczu - 65g i tylko 18g węgli. Kawał pieczonego udźca wieprzowego na kolacje nie jest najlepszym wyjściem - jeszcze w takiej porcji. Żeby nie było całkiem rekordowo odpuściłem sobie piwo i wypiłem lampkę wina do tego. Muszę się ogarnąć i wrócić do poziomu 1200 kcal.

Day 23. - Core Synergistics

No i przyszła pora na nowy program ćwiczeń. Bardzo ciekawe, rzeczywiście angażujące wszystkie możliwe mięśnie.
Najgorsze okazały się Bananki i Supermanki. Wszystko raczej przez to że nie mam tyle miejsca w mieszkaniu żeby się turlać na boki wyciągnięty i musiałem martwić się o to czy zdołam się jeszcze przewrócić czy już oprę się o wersalkę.
A wieczorem, na kolacje trochę białka w formie surowego mięsa, żółtka jajka oraz kaloryczne dwa piwka.

poniedziałek, 23 stycznia 2012

Day 22. - Yoga

Dzisiaj zaczynamy Recovery week - odpuszczamy treningi siłowe i zaczynamy Yoga.
Dzisiaj trening wykonany cały, znów mocne poirytowanie kolebaniem na boki podczas ćwiczeń balansujących,
Kiedy leżałem na plecach i zacząłem się bujać na boki jak mnie pociągnęło na prawą stronę to nie mogłem się odbić.

Największą ciekawość przynosi mi jutrzejszy trening, zaczynamy coś nowego!

Znalazłem dzisiaj z rana fajny film:
Według komentarzy jest najlepszym motywatorem do rozpoczęcia treningu :)

Day 21. - Rest

Ciężkiego weekendu ciąg dalszy. Z racji wyjazdu do Poznania, odpuściłem rozciąganie i pozwoliłem sobie na odpoczynek. Ale od jutra jedziemy ostro z koksem.

niedziela, 22 stycznia 2012

Day 20. - Kenpo X

No i przyszedł czas na pominięty trening z zeszłego tygodnia. Nie miałem problemu już z synchronizacją ruchów, nie plątały mi się ręce i nie machałem na oślep jak za pierwszym razem.
Dieta jak na każdej imprezie poszła w odstawkę, jadłem wszystko, ale ciasto ograniczałem.
Wczoraj po południu z okazji wizyty rodziny, dnia babci i dziadka, a później z okazji kolejnego wyjazdu pominięcie treningu wisiało w powietrzu.
Ale na szczęście znalazłem godzinkę aby wykonać trening Kenpo, ale nie starczyło go już na Ab Ripera, w związku z czym mam przerwę w ćwiczeniach na sześciopak.
20 Dni za mną - teraz ciężki czas dla noworocznych postanowień jak mówią wszyscy - najwięcej z nich pada właśnie po 20-25 dniach. Dobrze że czas na zmianę programu, ciekawości kolejnych treningów pomoże wytrwać.

Day 19. - Legs And Back

Zgodnie z zapowiedzią, piątkowy trening, z racji braku czasu, ograniczyłem Ab Riperem.
Wykonałem tylko ćwiczenia na nogi i plecy, wszystkie już z ciężarem 7,5 kg. Widać wyraźnie postępy w przyroście siły - choćby poprzez siady przy ścianie, które wykonywałem już w pełni równo z filmem, nie skracając czasu.

czwartek, 19 stycznia 2012

Day 18. - Yoga X

Z racji braku czasu - dzisiaj postanowiłem skrócić nieco czas ćwiczeń i wykonałem tylko pierwszą częśc Yogi odpuszczając sobie balance.
Z małych sukcesów - udały mi się ostatnie ćwiczenia - te równowagowe na jednej nodze :) - Normalnie mega byłem z siebie zadowolony, stojąc na jednej nodze, drugą ręką podpierając się o podłogę i walcząc z wyprostowaniem nogi na której stałem, a w zasadzie się trząsłem.
Drugim małym sukcesem było boczne podparcie na jednej ręce - udało się to zarówno na prawej i na lewej, ale trzepało mną mocno na boki - ręka w łokciu siadała. A na lewej ręce - gdzie mój nadgarstek nie domaga to w ogóle miałem wrażenie że zaraz się połamie jak zapałka.
Jutro chyba znów odpuszczę AbRipera - mam zwariowany dzień. Mam nadzieję że uda mi się spokojnie wykonać plan na nogi i plecy.

Day 17. - Arms & Shoulders + Ab Riper X

Póki co mam dobry tydzień.
Mimo zapowiadającego się ciężkiego po południa przez męczący katar, podczas wczorajszego treningu wykonałem wszystkie ćwiczenia z ciężarem 7,5, tylko w kilku ćwiczeniach spadając z liczbą powtórzeń. Po za tym wszystko na +!
Mimo mojej diety, gdzie w ciągu dnia jem około 1200 kcal mam sporo energii do ćwiczeń.
Ab Riper X również poszedł bez problemu. Od poniedziałku dołożyłem sobie jeszcze jedno ćwiczenie na koniec, 2x 30s w mostku we wsparciu na łokciach.
A w piątek chyba sobie jeszcze zmodyfikuję Mason Twista - udaje mi się już wykonać 25 powtórzeń na raz, więc pójdziemy level up i dołożymy sobie ciężarek do tego ćwiczenia - zobaczymy jak to wyjdzie.

wtorek, 17 stycznia 2012

Day 16. - Plyometrics

Dzisiaj znów ciężki trening. Brak mi energii, nie wiem czy przez katar, czy znów poprzez niedostateczne przygotowanie przez marne posiłki.
Ale ćwiczenia idą lepiej.
Upociłem się strasznie ale dałem radę.

Jedziemy dalej, mam nadzieję że nie złapie mnie żadna choroba i nie przerwie treningu.

poniedziałek, 16 stycznia 2012

Day 15. - Chest & Back + Ab Riper X

Mój "ulubiony" trening dziś... Chest & Back - mordęga na drążku i military push-ups i diamond push-ups.
Mimo tego twardo przystąpiłem do treningu, odczuwając wczesnym popołudniem mocny ból lewego barku, który ustał później.
Okazało się że nie było dzisiaj tak źle, i poprawiłem swoje wyniki.
Nie tylko w stosunku do ubiegłego tygodnia, ale także wobec pierwszego treningu. Co prawda wtedy miałem większy ciężar ale powtórzeniami przebiłem tamte wyniki, a niektóre najmniej wyrównałem.
Widać progress.
Coś sobie jednak zrobiłem w bark, albo po tych nartach wychodzą jakieś naciągnięcia mięśni i po treningu zaczął mnie mocniej niż wcześniej boleć ale tym razem prawy bark.
Pisałem w piątek że udało mi się podciągnąć podchwytem, dzisiaj kolejny progress, co prawda nie powtórzyłem wyczynu z piątku ale podciągnąłem się raz samodzielnie, szerokim nachwytem! A to już dla mnie coś!

Day 14. - Stretching X

Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, w sobotę nie dałem rady zrealizować Kenpo X, z racji wyjazdu na narty. Ale dwa dni szusowania po stoku z pewnością nadrobiło tą stratę. Wczoraj natomiast, w niedziele stretching okazał się zbawieniem po szaleństwach na stoku.

Dzisiaj wieczorem mój znienawidzony najbardziej trening na klate i plecy.
Ale, jak mówi Tom...

You hate it but you love it!

piątek, 13 stycznia 2012

Day 12. - Legs & Back + Ab Riper X

Nie było dzisiaj łatwo, ale kładłem duży nacisk na wycisk z mięśni ud. Jutro się przydadzą, bo wybieram się na narty z ekipą. Tylko wieczorem jeszcze dobrze rozmasuje, żebym nie męczył się z zakwasami.
Mimo piątku 13, był to dobry dzień. Udało mi się nawet podciągnąć podchwytem 2 razy, bez podparcia nogami:).
chciałem bardzo mimo wyjazdu na narty, nie odpuszczać sobie treningu, ale z racji wyjazdu wczesnego, nie dam rady jutro rano przeprowadzić Kenpo X :(. Zostaje tylko stretching w niedziele po powrocie.
Pierwszy dzień do pominięcia, ale postaram się machać rękoma na stoku, tak żeby nadrobić możliwie ile się da.

czwartek, 12 stycznia 2012

Day 11. - Yoga - zauważalny progres !

Trochę z niechęcią podchodziłem do tego treningu - a jak się okazało nie potrzebnie.
Znów się umęczyłem walcząc ze sobą, dodatkowo się mocno irytując że się chwieję i nie mogę utrzymać równowagi podczas półksiężyca.
Na pocieszenie nie musiałem na szczęście długo czekać i podczas ćwiczeń balansujących, udało mi się złapać palce u stóp podczas skłonów w siadzie, zarówno pojedynczo każdej nogi, jak i obu naraz :)!!!

Bardzo się z tego cieszę i chyba bardziej polubię Yogę, a już na pewno wiem że P90X przynosi mi mnóstwo energii i lepszego samopoczucia na codzień!

Bring It!

środa, 11 stycznia 2012

Day 10. - Arms And Shoulders + Ab Riper X

No i minęło 10 dni nieprzerwanych treningów, wyciskających siódme poty.
Dzisiaj Bary i bice - jako że dobrze się czułem postanowiłem zwiększyć nieco ciężar do 7,5 kg w stosunku do zeszłotygodniowego i nawet nie spadłem drastycznie z ilością powtórzeń. ale z tymi ciężarami po połowie treningu sobie odpuściłem i wróciłem do 5kg.
Ab Riper za to bez większych problemów, po 25 powtórzeń. Mięśnie bolały mimo wszystko ale miałem siłę aby podchodzić do kolejnych ćwiczeń.

Dzisiaj po raz kolejny zgrzeszyłem... :(. Byłem na zakupach i tak zgłodniałem, że nie oparłem się fastfoodom i zżarłem 3 HotWingsy... :(. Dlatego znęcałem się podczas treningu nad sobą ile mogłem.

Bring It - 80 dni do końca P90X

Day 09. - Plyometrics

No i kolejny trening minął wczoraj bez większych problemów. Uda oczywiście podczas wykroków "Mary Katherine Lunges", chciało wyrwać i mięśnie trzepało, trzęsąc całym organizmem, ale udało mi się trening wykonać na 80% razem z pozostałymi.
Problemem największym pozostaje chyba bieganie wokół przeszkody - tutaj już organizm mam wymęczony że nogi się plączą. Ale za to na pocieszenie nie pomieszałem się z okraczaniem stołka, co w ubiegłym tygodniu było nie lada treningiem intelektualnym i skupiającym się na tym która noga w którą stronę teraz - co nie zawsze wychodziło.
No i jeszcze jedno z ostatnich ćwiczeń sportowych - wyrzuty piłki baseballowej i łapanie jej - to chyba tylko amerykanie umieją wykonać, bo z kim bym nie rozmawiał i kogo nie prowokował do ich wykonanie, to sprawia mu to problem natury koordynacyjno-ruchowej.

Lecimy dalej!

poniedziałek, 9 stycznia 2012

Day 08. - Chest And Back, Ab Riper X

No i dzisiaj nie było tak kolorowo jak się spodziewałem. Postanowiłem się nie szarpać żeby uniknąć znów takich kosmicznych zakwasów i zredukowałem ciężarki do 7,5 kg zamiast 10 jak tydzień temu.
Mimo tego, efekty nie były satysfakcjonujące i niemal każde ćwiczenie miało mniej powtórzeń - a pompki to już w ogóle tragedia!

Z Ab Riperem było podobnie, nie miałem na niego totalnie siły. Chciałem już odpuszczać ale przypomniałem sobie że muszę bo w końcu jestem twardy. W połowie ćwiczeń znowu przyszła mnie taka ochota, ale zagryzłem zęby i wytrwałem do końca spadając z niektórymi ćwiczeniami do 20 powtórzeń.

Może to dzisiejsze osłabienie jest wynikiem braku energii. Dzisiaj nie zjadłem za dużo - na śniadanie jajecznicę z 2 jaj na szynce, później jogurt waniliowy Danio i dwie pyzy-parówki, na pseudo-obiad na godzinę przed treningiem. Następnym razem postaram się jeść więcej przed treningami.

Wrzucam mały wykresik, przedstawiający moje postępy w powtórzeniach, albo i ich braki jak dzisiaj.

niedziela, 8 stycznia 2012

Day 07. - Rozciąganie - Pękł 1. tydzień!

No i mamy pierwszy tydzień za sobą.

Dzisiaj nie było leniuchowania i skusiłem się na rozciąganie. Wiem że mi to potrzebne więc postanowiłem skorzystać. I nie myliłem się. Mam baaardzo słabo rozciągnięte mięśnie nóg i strasznie ciągną mnie mięśnie po drugiej stronie kolan.
Trening bardzo przyjemny i warto poświęcić tą godzinkę.

P.S. Już drugi raz nie mogę się nadziwić lasce, która na video przy skłonie w siadzie dokłada sobie bloczek pod stopy i jeszcze tą dłuższą krawędzią! MEGA!

Jutro zaczynamy z kolejnym zestawem. Zobaczymy czy są postępy!

sobota, 7 stycznia 2012

Day 06. - Kenpo X + Ab Riper X

Dzisiejszego dnia nie mogę zaliczyć do udanych niestety.

Zaczęło się od skuchy na 4 kawałki czekolady mlecznej z orzechami... :(. Tak dobrze mi szło, częstowali mnie wczoraj słodyczami i skusiłem się tylko na suszone owoce (rodzynki i żurawina), w domu cukierków moc na wyciągnięcie ręki, w czwartek chipsy i popcorn, i tylko dwoma garściami popcornu się złamałem a dzisiaj taki klops. I do tego te jajka z majonezem na śniadanie - sam tłuszcz. Nie było go dużo ale zawsze coś.

A sam trening też nie wyglądał najlepiej, ale to z racji wysokiego połysku parkietu w domu. Trening bardziej skupiał się na utrzymywaniu przeze mnie równowagi i walki o to aby dostawienie nogi nie skończyło się ślizgiem pod choinkę w salonie.Nic nie pomagało, żadne drobne środki zaradcze - może skarpety z ABS na przyszłość by pomogły?? Ale ile ja tutaj będę ćwiczył. Wczoraj ćwiczenia były statyczne i nie wyglądało to najgorzej, ale dzisiaj to była tragedia.

Na pocieszenie i pozytywne zakończenie treningu, udało mi się wrócić do pełnego wypełnienia Ab Ripera, teraz tylko muszę się skupić na zmuszeniu nóg do wyprostu i walczyć o 100% jakość wszystkich powtórzeń.

Póki co do usłyszenia!

piątek, 6 stycznia 2012

Day 05. - Yoga - czyt. Mordownia

Nigdy, ale to przenigdy nie sądziłem że Yoga może być tak męcząca i wyciskająca poty. I od razu przepraszam tutaj wszystkich na których patrzałem z uśmieszkiem kiedy mówili że idą na Yogę - nie sądziłem że Olej chodzi na Yogę nie tylko popatrzeć na współćwiczące koleżanki.

Po 20. minutach byłem zdumiony że czas tak wolno płynie i zostało jeszcze ponad godzinę, statycznego napinania mięśni. Najbardziej jednak bolało uświadamianie sobie za każdym razem że nie umiem utrzymać wyprostowanej nogi przez pewien czas. Na szczęście po 45 minutach skończyły się asany i balansujące ćwiczenia były przyjemniejsze. Pot wtedy już się ze mnie tak nie lał i mogłem chwilę odpocząć.

Ale nie ma lekko i z treningiem walczyłem do końca zmuszając się do utrzymania pozycji ile tylko się dało. Mięśnie pod kolanem chciały mi się oderwać od kości ale wytrzymały.

Po takim wysiłku postanowiłem odpuścić sobie dzisiaj Ab Ripera i przestawić go na jutro.

Więc jeszcze tylko Kenpo, Ab Riper i w niedziele Stretching i mamy pierwszy tydzień za sobą.
Do usłyszenia.

Day 04. - Legs And Back

Piszę z opóźnieniem jednodniowym, ale to nie znaczy że odpuściłem trening. Wczoraj zgodnie z zapowiedzią poleciałem z treningiem z 5. dnia czyli Legs And Back, ale oczywiście bez Ab Ripera, aby zachować przerwę. Było ciężko, ciągle mam problemy z podciąganiem się i wspomagam się krzesłem, ale walczę ile mogę.
Dzisiaj bolą mnie już tylko nogi po wczorajszym i mogę rozprostować ręce w łokciach :).

Walczymy dalej!

czwartek, 5 stycznia 2012

Day 03. - Arms & Shoulders

Piszę z dziennym opóźnieniem, bo wczoraj szybko po treningu wybiegałem z mieszkania i wróciłem w takim stanie że nie mogłem nic napisać, a po za tym był środek nocy.
Wczorajszy trening nie był tak ciężki.
Dzięki temu że spotkałem się z Wojtkiem wcześniej i polecił mi na moje obolałe ramiona zmniejszyć ciężar i nie szarżować. Sugerował zejść do 7,5 kg albo nawet do 5. No i dobrze mi to zrobiło - choć mimo tego średnio zrobiłem ok. 14 powtórzeń przy ciężarach 5kg.
Z Ab Riperem było już lepiej niż w poniedziałek - ale i tak męczą bardzo już pierwsze ćwiczenia. I dobrze.

Dzisiaj zgodnie z moim planem przesunę sobie trening i wykonam piątkowy Legs & Back, o ile ramiona nie będą mnie tak mocno boleć.

wtorek, 3 stycznia 2012

Day 02. - Plyometrics

Nie było tak kolorowo jak by się mogło komuś podskakiwanie wydawać. Trening wyczerpujący podobnie jak wczorajszy- koszulka nasiąkła potem jeszcze bardziej jak wczoraj.
To mnie trochę bardziej motywuje bo widzę że organizm walczy a to przynosi efekty.
Jeżeli chodzi o wczorajszy trening i jego konsekwencje, to przez cały dzień odczuwam ściąganie mięśni klatki. Nie mogę zbytnio się wyprostować swobodnie i ściągnąć łopatek, ale wieczorem już to nie było tak odczuwalne. Bardziej mnie martwią bóle z okolic przyczepów bicepsów przy łokciach. W wolnych chwilach starałem się je rozmasować ale bolą przy wyproście rąk.
Jutro spodziewam się postawy iście tenisowej - trener z wf-u byłby zadowolony - na miękkich nogach, gotowy do skoku. Tylko nie wiem czy ten skok tak szybko jutro miałby nastapić.

Póki co muszę się rozejrzeć za jakimś izotonikiem i kupić blender/mikser/malakser - będę mógł sam sobie zrobić  pożywne koktajle, a przy okazji dziewczyna ucieszy się że w końcu zrozumiałem że przydałby się nam mikser:).

Muszę pomyśleć i przestawić sobie troszkę trening pod koniec tygodnia - bo w nadchodzący długi weekend nie będę miał w piątek hantli. Planuje przestawić czwartkowy trening z piątkowym przy jednoczesnym zachowaniu AbRipera w piątek. Ale może wpadnę na lepszy pomysł.
Do usłyszenia jutro.

poniedziałek, 2 stycznia 2012

89 to go - Chest And Back - Bring It!

No i stało się.
Dzisiaj pękł pierwszy dzień treningu.
Nie było łatwo i nie pamiętam co ostatnio oprócz upałów wycisnęło ze mnie tyle potu. A6W niech się chowa. To że ramiona mi spuchnęły czułem już po pierwszych 6 ćwiczeniach i miałem dość, zbierało mi się nawet na wymioty. Ale najważniejsze że dotrwałem do końca pierwszego dnia - Chest And Back.
Patrzę właśnie na swoje wyniki spisane na kartce i szału nie ma a co najwyżej wstyd, że niektórych pompek byłem w stanie zrobić aż 2 powtórzenia. Ale i tak jestem z siebie dumny z tak wyczerpującego treningu.
Po całej serii kiedy przyszło mi zmierzyć się z Ab Riperem, pozostała mi tylko walka. Mimo wcześniejszego wypełniania normy i wykonywania 25 powtórzeń każdego z ćwiczeń przed dwoma tygodniami, dziś w kilku ćwiczeniach musiałem się poddać po kilkunastu powtórzeniach :(. Ale to tylko z mojego lenistwa i przeszło dwutygodniowej przerwy od Ab Ripera.
Jutro walczymy znowu, jak tylko się wyśpię. Wojtek motywuje, a ciekawe co u Tomka.
Wyzwanie to wyzwanie. Ja się nie poddaję!
Bring It!

niedziela, 1 stycznia 2012

Czas wystartować z misją!

Witam wszystkich zainteresowanych programem P90X. Będziecie mieli tutaj okazję śledzić postępy w mojej transformacji według tego właśnie programu.

Miałem nie tworzyć własnego bloga. A jednak zdecydowałem się na prowadzenie własnego miejsca gdzie miejmy nadzieję będę opisywał swoje postępy. Niech to będzie dla mnie następny motywator, żeby trwać w tym programie i nie poddawać się.

Skąd sam pomysł? Jakiś czas temu, kiedy miałem trochę czasu znęcałem się nad sobą z użyciem A6W. Udało mi się to ukończyć, a efekty również były zadowalające. Później nie miałem czasu aż do sierpnia ubiegłego już roku. Wtedy zacząłem znów się nad sobą pastwić. Zaczęło się od rekreacyjnego biegania, później od września mniej lub bardziej regularnie ćwiczyłem z programem Ab Riper X. Mam więc dobre przygotowanie do pełnego P90X! I zamierzam dotrwać co najmniej do 90 dnia.

Jest nas 3 - ja i jeszcze dwóch kumpli - inicjator pomysłu aby zacząć od nowego roku (już kiedyś próbował i pewnie teraz będzie kontynuował swojego bloga: www.p90x.alltomake.com) oraz supportujący brat naszego kumpla.

Ostatnie tygodnie były bardzo rozpustne z racji świąt i pozwolenia sobie na korzystanie w te ostatnie dni sielanki żywieniowej i kondycyjnej. Ale od jutra ostro zaczynamy.
Sprzęt skompletowany: drążek do drzwi 10 chwytowy oraz ciężarki 2x15kg.















Jak to będzie wyglądało zobaczymy już jutro.
Do usłyszenia!